W akcji poszukiwawczej prowadzonej u wybrzeży Wysp Kanaryjskich udział biorą jednostki Gwardii Cywilnej, SASEMAR (agencja rządowa odpowiedzialna za bezpieczeństwo morskie) oraz lokalne służby ratunkowe. W poszukiwania dziewczynek zaangażował się także Interpol.
Roczna Anna i 6-letnia Olivia zaginęły 27 kwietnia na Teneryfie, największej wyspie archipelagu Wysp Kanaryjskich. Dziewczynki nie powróciły do domu po wizycie u swojego ojca - 37-letniego Tomasa Gimeno. Zaginięcie zgłoszono 28 kwietnia - tego samego dnia służby odnalazły ok. 40 km od wybrzeża pustą, dryfującą łódź należącą do Gimeno. Wcześniej kamery monitoringu zarejestrowały jego obecność w porcie w Santa Cruz.
Jak podaje agencja Associated Press, matka Anny i Olivii miała usłyszeć od byłego męża, że "już nigdy nie zobaczy swoich dzieci". Hiszpańskie media donoszą natomiast, że tuż przed spotkaniem z córkami, Gimeno wypłacił z konta bankowego 55 tys. euro.
Według hiszpańskich mediów, śledczy wciąż nie wykluczyli żadnej z hipotez w sprawie zaginięcia dziewczynek. Jedna z nich mówi o tym, że mężczyzna mógł dostać się drogą morską na terytorium Afryki skąd, już samolotem, dotrzeć na inny kontynent. Według matki Gimeno mógł uprowadzić dzieci do Ameryki Południowej, gdzie mieszkają jego znajomi. W piątek 7 maja policja z Wysp Zielonego Przylądka skontrolowała żaglówkę, której załoga była podejrzewana o udzielenie pomocy 37-latkowi.
Według innej z wersji mężczyzna mógł zabić dziewczynki, a ich ciała wrzucić do oceanu. Ratownicy mają wkrótce za pomocą sonaru przeszukać miejsce, w którym natrafiono na łódź Gimeno.