W nocy z czwartku na piątek Izrael przeprowadził największy od lat atak na palestyńską Strefę Gazy. Pojawiały się sprzeczne informacje o wejściu sił lądowych do Strefy, jednak ostatecznie siły zbrojne Izraela oświadczyły, że wojsko lądowe dokonuje ostrzału, ale nie przekroczyło granicy. Hamas i inne frakcje w Gazie dokonały rakietowego ostrzału izraelskich miast. Najwięcej spadło w okolicach miasta Ber Szewa.
Według palestyńskiego ministerstwa zdrowia w Gazie zginęły dotąd 113 osoby, w tym 31 dzieci. Rannych zostało co najmniej 580 osób. W nocy z czwartku na piątek zginęła m.in. kobieta i troje jej dzieci.
W Izraelu życie straciło osiem osób. Ostatnią, jak dotąd ofiarą jest 87-letnia kobieta, która przewróciła się w czasie ucieczki do schronu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu stwierdził, że "nie powiedziano ostatniego słowa i operacja będzie kontynuowana tak, jak to potrzebne". Po rozpoczęciu ataku władze Izraela nakazały ludności żyjącej w pasie 4 km od Strefy Gazy udać się do schronów i pozostać w nich do odwołania. Izraelskie wojsko miało zniszczyć m.in. centrum dowodzenia i cztery budynki mieszkalne, z których dowódcy z Hamasu mieli kierować atakami rakietowymi na Izrael. Według armii z Gazy wystrzelono w poniedziałek 1700 rakiet, z czego duża część nie przeleciała przez granicę, a większość pozostałych przechwycił system obrony Żelazna Kopuła.
Sekretarz Generalny ONZ António Guterres zaapelował o natychmiastowe wstrzymanie walk nawiązując obchodzonego właśnie przez muzułmanów Id al-Fitr, święta dziękczynnego na koniec ramadanu.
"Z szacunku dla ducha Id al-Fitr apeluję o natychmiastową deeskalację i zawieszenie działań zbrojnych w Gazie i Izraelu. Zginęło już zbyt wielu niewinnych cywilów. Ten konflikt tylko potęguje radykalizację i ekstremizm w regionie" - napisał. O eskalacji ma rozmawiać Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Mieszkańcy Gazy relacjonowali bombardowania w mediach społecznościowych. Pisali o chaosie i przerażeniu.
Na jednym z nagrań widać wnętrze domu, wstrząsanego wybuchami tuż za oknem. Słychać krzyki rodziny, w tym dzieci.
Moje dzieci są kompletnie spanikowane. Wydaje się, jakby 200 bomb wybuchało jednocześnie. Dom się trzęsie. Domy walą się na ludzi. Dźwięk ich krzyków jest przerażający" - relacjonował mieszkaniec Gazy cytowany przez palestyńską dziennikarkę Henriette Chacar.
Na nagraniach pojawiających się w piątek od rana widać skalę zniszczeń w Gazie. Jak podaje "Times of Israel", izraelskie wojsko poinformowało, że w zmasowanym ataku wzięło udział 160 samolotów, które w ciągu 40 minut wystrzeliły 450 pocisków. Ponadto wystrzelono setki pocisków z artylerii po drugiej stronie granicy. Celem miała być m.in. sieć tuneli pod miastem Gaza, które są wykorzystywane przez bojowników Hamasu i innych organizacji.
W izraelskich miastach kolejny raz doszło do zamieszek z udziałem izraelskich i palestyńskich ekstremistów.
W Lod podpalono synagogę, a w jednej z dzielnic Tel Awiwu Arabowie atakowali żołnierzy i rowerzystów. Z kolei ataki na Palestyńczyków, m.in. na ich domy, przypuściły też izraelskie grupy, które wcześniej zwoływały się w mediach społecznościowych.
Jak opisuje "The Guardian", choć eskalacja konfliktu w Gazie jest najpoważniejsza od 2014 roku, to izraelskich polityków najbardziej martwią ataki grup Palestyńczyków i Żydów wewnątrz kraju. Netanjahu stwierdził, że kraj "walczy na dwóch frontach" i "nie ma większego zagrożenia, niż te pogromy" i zapewnił o determinacji do "przywrócenia prawa i porządku".
Prezydent Reuven Rivli powiedział, że "wojna domowa byłaby zagrożeniem dla naszego istnienia, większym niż wszelkie zagrożenia zewnętrzne".
Poza około dwoma milionami Palestyńczyków w Strefie Gazy i trzema milionami na okupowanym Zachodnim Brzegu, w samym Izraelu żyje 1,9 miliona Palestyńczyków - obywateli Izraela. Stanowią oni około 20 proc. ludności.