Informację o wojskach Izraela kierowanych w stronę granicy podaje m.in. Reuters. "Times of Israel" cytuje wypowiedź rzecznika Sił Zbrojnych Izraela (IDF), z których wynika, że sztabowi generalnemu zostaną przedstawione do zatwierdzenia plany ewentualnej inwazji lądowej. Pracuje nad nimi Dywizja Gazy i Dowództwo Południowe. Po zatwierdzeniu przez sztab miałyby być one przekazane przywódcom politycznym Izraela.
"The Guardian" podkreśla, że plany są w początkowej fazie i nie zostały zatwierdzone. Może to nastąpić jeszcze w czwartek. Jak czytamy w serwisie brytyjskiego dziennika, pomysł zintensyfikowania działań pojawił się w po tym, gdy Beniamin Netanjahu poinformował o odrzuceniu przez Izrael propozycji zawieszenia broni. Zachodnie media wskazują, że ewentualna operacja naziemna przypominałaby działania, które miały miejsce podczas konfliktu w 2014 roku lub wcześniej - w latach 2008-2009.
BBC cytuje innego przedstawiciela IDF, Jonathana Conricusa, który informuje, że w stronę Stefy Gazy wysłano wsparcie wojskowe. - To posunięcie przygotowawcze - powiedział. Jak stwierdził, dowódcom wojskowym na granicy nakazano bycie przygotowanym na "wszelkie ewentualności i eskalację". - W zasadzie przygotowują się do bitwy - powiedział Conricus. - Ale niekoniecznie to będzie pierwsza rzecz, którą zrobimy jutro rano, skupiamy się na obniżeniu zdolności wroga - powiedział. Jak poinformował, do służby powołano 3000 rezerwistów.
Według władz Strefy Gazy, liczba śmiertelnych ofiar izraelskich nalotów wzrosła do 83. Wśród zabitych ma być 17-cioro dzieci. 487 osób zostało rannych. W palestyńskich atakach rakietowych na Izrael zginęło siedem osób.
Od poniedziałku izraelskie lotnictwo zaatakowało Strefę Gazy przeszło 600 razy. Ugrupowanie Hamas wystrzeliło w tym czasie ponad 1600 rakiet na Izrael. Międzynarodowe próby załagodzenia sytuacji nie przynoszą efektów. Izraelskie media sugerują, że armia może chcieć wkrótce rozpocząć operację lądową w Gazie, co oznaczałoby wojnę na wielką skalę.