W środę 12 maja Hamas potwierdził doniesienia o śmierci wysokich rangą dowódców, którzy zginęli w wyniku izraelskiego nalotu. Wcześniej informację w tej sprawie podała izraelska armia i służby specjalne Szin Bet, według których w działaniach operacyjnych zginęło co najmniej 16 członków Hamasu, w tym sześciu przywódców ruchu.
Wśród zabitych dowódców, którzy odpowiedzialni byli za kierowanie palestyńskim ruchem polityczno-militarnym, znaleźli się: Bassem Issa - kierujący działaniami zbrojnego ramienia organizacji w mieście Gaza, Jamaa Tahla - dowódca Hamasu ds. cyberprzestrzeni i technologii rakietowych, Dżamal Zabeda - kierujący badaniami w grupie zajmującej się produkcją amunicji i Hazem Hatib naczelny inżynier tej komórki.
Jak podaje portal alarabiya.net, Hamas potwierdził na razie tylko śmierć Issy. W środowym oświadczeniu przekazano, że zginął on podczas walk wraz z kilkoma "swoimi braćmi-przywódcami i innymi świętymi bojownikami". Bassem Issa był najwyższym dowódcą tej organizacji od 2014 roku i poprzedniego konfliktu w Strefie Gazy.
W trwającym od poniedziałku 10 maja ostrzale rakietowym, który prowadzony jest ze Strefy Gazy w kierunku Izraela, zginęło co najmniej sześciu Izraelczyków. Z danych izraelskiej armii wynika, że tylko w środę ze Strefy Gazy wystrzelono ponad 1000 rakiet, z których 850 zostało przechwyconych przez Żelazną Kopułę lub spadło na terytorium kraju. Według informacji podawanych przez Hamas w nalotach rakietowych prowadzonych przez Izrael zginęło co najmniej 56 osób, w tym 14 dzieci, a ponad 320 osób jest rannych.
Ataki rozpoczęły się od zamieszek, które miały miejsce na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Od kilkunastu dni Palestyńczycy protestowali tam przeciwko ograniczeniom w dostępie do świętych miejsc oraz przeciwko przymusowemu wysiedleniu ze wschodniej części Jerozolimy.
Zwaśnione strony próbowali pogodzić mediatorzy z Egiptu, którzy prowadzili rozmowy między Izraelem i Palestyną od wtorku. Dziennik "Haaretz" podał jednak, że izraelska strona odmówiła dalszych bombardowań. Niedługo potem w izraelskim nalocie zginęli dowódcy Hamasu - wówczas negocjacje zostały przerwane.
Strona palestyńska zapowiada więc kolejne ataki. Szef Hamasu Ismail Haniyah obwinia o przemoc Izrael. - To izraelski okupant podpalił Jerozolimę i Al-Aksę, a płomienie dotarły do Gazy. I to Izrael jest odpowiedzialny za skutki. Jeśli chcą eskalować, nasi bojownicy są gotowi. Jeśli chcą się zatrzymać, nasi bojownicy także są gotowi - powiedział Haniyah.