Według izraelskiego wojska, ze Strefy Gazy w ciągu półtorej doby odpalono ponad tysiąc rakiet. Wiele z nich przechwycił system antyrakietowy Żelazna Kopuła, jednak ponieważ żadne uzbrojenie nie jest perfekcyjne, to cześć się przedarła. Zginęło pięciu Izraelczyków.
Choć jak na ponad tysiąc odpalonych rakiet pięć zabitych osób to statystycznie bardzo mało, to i tak palestyńskie bojówki mogą być zadowolone. Im nie chodzi bowiem o precyzyjne uderzenia i efektywność. Im chodzi o terror. Zasianie strachu w Izraelczykach. Do tego wystarczy fakt, że cokolwiek się przedrze i wybuchnie w izraelskim mieście. I z myślą o tym są konstruowane palestyńskie rakiety.
Jak rozległy jest arsenał rakietowy Strefy Gazy? Nie ma pewności. Mowa jednak o prawdopodobnie kilkunastu tysiącach pocisków najróżniejszych rodzajów i kształtów. Według izraelskiego wojska największy arsenał ma Hamas, czyli organizacja mająca największą władzę i wpływy w Strefie Gazy, uznawana między innymi przez UE za organizację terrorystyczną. Jego rozmiar jest oceniany na ponad sześć tysięcy pocisków.
Drugi na liście jest Palestyński Islamski Dżihad, organizacja również uznawana za terrorystyczną. Rywalizuje o przywództwo z Hamasem, ale ze względu na wspólny cel zniszczenia państwa Izrael też często z nim współpracująca. W ostatnich latach systematycznie rośnie w siłę i obecnie ma arsenał prawdopodobnie dorównujący Hamasowi, szacowany na 5-6 tysięcy rakiet.
Materiał propagandowy Hamasu pokazujący trening przy użyciu rakiet A-120
W Strefie Gazy działa jeszcze szereg innych mniejszych bojówek i organizacji terrorystycznych, które mają jednak znacznie mniejsze i prostsze arsenały. Szacuje się je na kilkaset pocisków.
Nie sposób opisać dokładnie wszystkich typów palestyńskich rakiet. Po prostu jest ich za dużo, często jedynie nieznacznie się różnią i nie ma wielu informacji na ich temat. Dwa główne źródła to same palestyńskie bojówki oraz wojsko Izraela. Obie strony tego konfliktu uprawiają propagandę i należy podchodzić do podawanych przez nie danych ostrożnie.
Grafika prezentująca typy rakiet w arsenale Hamasu
Wszystkie palestyńskie rakiety mają jednak jedną kluczową cechę wspólną: są prostymi konstrukcjami pozbawionymi naprowadzania. Odpala się je w kierunku wyznaczonego punktu na mapie i w zależności od celności konkretnego typu rakiety, spadają bliżej lub dalej od niego. Raczej nie ma mowy o celowaniu w konkretne obiekty jak zbiorniki z paliwem czy terminal lotniska. Odpala się je generalnie w kierunku miasta, miasteczka czy portu i lotniska. Im więcej poleci, tym większa szansa, że któraś trafi w coś istotnego lub kogoś zabije. Dlatego nie można ich nazwać inaczej, niż bronią o charakterze terrorystycznym. Nie chodzi o zniszczenie gospodarki czy potencjału militarnego Izraela. Chodzi o wyrządzenie maksymalnych szkód i zasianie strachu w umysłach Izraelczyków.
Ta prostota konstrukcji pozwala na budowę znacznych arsenałów w teoretycznie odciętej od świata Strefie Gazy. Większość palestyńskich rakiet jest produkowana na miejscu metodami chałupniczymi. Te najprostsze o zasięgu może kilkunastu kilometrów, to nic więcej jak odpowiednio ukształtowana rura z dospawanymi lotkami, najprostszym silnikiem rakietowym i niewielką głowicą uruchamianą przez najzwyklejszy zapalnik kontaktowy. Coś takiego można wytwarzać w małym warsztacie z materiałów łatwo dostępnych nawet w Strefie Gazy, ponieważ w większości są to materiały o przeznaczeniu cywilnym. Jak na przykład nawozy czy rury hydrauliczne.
Grafika autorstwa izraelskiego wojska przedstawiająca kilka typów rakiet Hamasu i ich zasięg na mapie Izraela Fot. IDF
Większe organizacje jak Hamas i Palestyński Dżihad są jednak w stanie wytwarzać znacznie bardziej wyrafinowane rakiety. Pozwala im na to wsparcie płynące zza granicy. Jego podstawowym źródłem jest Iran, wraz z pośrednikami i współpracownikami w postaci syryjskiego reżimu i libańskiego Hezbollahu. Irańczycy od dekad kładą duży nacisk na rozwój różnego rodzaju rakiet i owocami swoich prac dzielą się z Palestyńczykami. Chodzi głównie o wiedzę jak konstruować proste pociski, zapewniając im możliwe duży zasięg i celność. Efektem jest na przykład produkowana w Strefie Gazy rakieta R-160 o zasięgu 150-160 kilometrów. Podczas wojny w 2014 roku jeden z pocisków tego typu sięgnął portu w Hajfie na północy Izraela. To najdalszy zasięg ze wszystkich znanych palestyńskich rakiet.
Bojówki terrorystyczne Strefy Gazy mają też rakiety produkcji zagranicznej, szmuglowane pomimo blokady. Jedyne możliwe drogi transportu to morze i statki, oraz tunele kopane pod granicą z Egiptem. Pomimo ogromnych trudności jakoś do przemytu dochodzi, ponieważ Hamas pokazywał rakiety będące wyraźnie produktem irańskim. Na przykład Farj-5, które mają zasięg rzędu 70 kilometrów. Hamas produkuje ich lokalną kopię oznaczoną M-75, prawdopodobnie dzięki przemycanym z Iranu kluczowym podzespołom. Do Strefy Gazy miała też trafić niesprecyzowana liczba dużych syryjskich rakiet M302 o zasięgu rzędu 180 kilometrów. Do tego nieznana liczba mniejszych rakiet będących klonami amunicji radzieckiego systemu Grad, którą produkuje wiele państw.
Zdjęcia z treningu załadunku lokalnie produkowanych pocisków A-120 do wyrzutni. Wyraźnie na pokaz, ponieważ inaczej nie byłaby na tak otwartej przestrzeni.
Wyrzutnie i pociski S-40. Ćwiczenie prowadzone otwarcie, którego Izrael nie zbombardował najpewniej z powodu trwającego akurat okresu spokoju.
Według szacunków izraelskiego wojska, tych największych i najgroźniejszych rakiet zdolnych na przykład sięgnąć Tel Awiwu czy Jerozolimy, jest jednak stosunkowo niewiele. Mowa o może kilkuset sztukach. Nie jest więc pewne, czy Palestyńczycy będą w stanie utrzymać takie tempo bardzo efektownych z propagandowego punktu widzenia ataków na najważniejsze izraelskie miasta. Zdecydowana większość palestyńskiego arsenału to te najprostsze rakiety o zasięgu nieprzekraczającym 50 km. Z tego powodu najbardziej narażone na ostrzał są mniejsze miasta położone bliżej Strefy Gazy, takie jak Aszkelon, Aszdod czy Beer Szewa. Do Tel Awiwu jest już 60-70 kilometrów. Podobnie do Jerozolimy.
Dla palestyńskich bojówek samo wystrzeliwanie rakiet jest sporym wyzwaniem. Izraelskie wojsko na bieżąco monitoruje Strefę Gazy z powietrza, więc każda wyrzutnia musi być dobrze zamaskowana, aby nie została zniszczona jeszcze przed odpaleniem. Często tuż obok budynków mieszkalnych czy na ciężarówkach wyglądających na zwykłe cywilne pojazdy. Wiele jest ukrytych pod ziemią. Wyrzutnie to w większości przypadków bardzo proste konstrukcje, stelaże czy rury, w których umieszcza się rakiety. Ich chałupnicze wykonanie dodatkowo obniża celność pocisków, ponieważ odpowiednie i precyzyjne ustawienie wyrzutni ma kluczowe znaczenie dla tego, gdzie polecą rakiety.
Prostota całego tego arsenału dodatkowo przekłada się na liczne usterki wystrzeliwanych rakiet. Według izraelskiego wojska, co czwarta albo co piąta w ogóle nie wylatuje ze Strefy Gazy i spada na jej terenie. Dla Palestyńczyków nie jest to jednak powód do wielkiego zmartwienia. Kluczowe jest odpalenie jak największej liczby rakiet w kierunku Izraela. Żelazna Kopuła nie ma nieskończonych możliwości i jak każdy inny system obronny może zostać przytłoczona masą. Coś zawsze się przedrze.