Jak opisuje dziennik "Haaretz", ostatnia eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego, która doprowadziła do regularnej do wymiany ognia między armią Izraela a Hamasem, rozpoczęła się już 12 kwietnia, na samym początku Ramadanu. Wówczas izraelska policja ustawiła bariery uniemożliwiające Palestyńczykom gromadzenie się placu przed Bramą Damasceńską (jedną z ośmiu Bram Jerozolimy na Starym Mieście). Tłumaczono to koniecznością "zapewnienia tłumom wiernych bezpiecznego dostępu do Wzgórza Świątynnego".
"Dla setek młodych Palestyńczyków, którzy co wieczór gromadzili się na ulicach otaczających plac, decyzja władz stała się symbolem upokorzenia, a także izraelskiej kontroli nad tradycjami związanymi z Ramadanem i palestyńską przestrzenią publiczną w Jerozolimie" - czytamy w dzienniku "Haaretz". Działania policji doprowadziły do wielodniowych starć, które próbowano tłumić przy pomocy armatek wodnych i granatów ogłuszających.
Dziennik wskazuje też, że do eskalacji mogło doprowadzić nagranie, które 15 kwietnia pojawiło się w serwisie TikTok i szybko stało się viralem. Na filmie widać, jak młody Palestyńczyk policzkuje ortodoksyjnego Żyda. Do zdarzenia miało dojść w tramwaju w Jerozolimie. "Po tym, jak nagranie trafiło do sieci, doszło do kilku podobnych incydentów. Zdarzenie wywołało też powszechne oburzenie wśród przedstawicieli izraelskich władz" - czytamy w "Haaretzie".
Napięcie w Jerozolimie nasiliło się 16 kwietnia, czyli w pierwszy piątek Ramadanu. Tego dnia strona izraelska narzuciła limit osób, które mogą modlić się w meczecie Al-Aksa, zawracając dziesiątki tysięcy Palestyńczyków. Do 18 kwietnia trwała seria brutalnych incydentów, w tym ataki na żydowskich przechodniów. W kilku przypadkach to izraelskim służbom porządkowym zarzucono eskalowanie przemocy. Demonstranci regularnie ścierali się z policją w okolicy Bramy Damasceńskiej.
Ponad 100 Palestyńczyków zostało rannych po tym, jak 22 kwietnia ulicami Jerozolimy przeszedł marsz zorganizowany przez Lehavę, żydowską organizację suprematystyczną. Członkowie Lehavy skandowali m.in. hasło "śmierć Arabom". Doszło też do starć z kontrmanifestantami.
Z kolei 23 kwietnia siły zbrojne Izraela przeprowadziły nalot na pozycje Hamasu w Strefie Gazy. Stało się to po tym, jak w kierunku południowego Izraela wystrzelonych zostało 36 rakiet. Izraelska armia przekazała, że jej lotnictwo uderzyło w podziemną infrastrukturę Hamasu i wyrzutnie rakiet w Gazie.
Dzień później obywatel Izraela został zaatakowany przez Palestyńczyków na osiedlu Wadi al-Joz we Wschodniej Jerozolimie. Przedstawiciele policji określili później to zdarzenia jako "akt terroru". Do incydentu doszło tego samego dnia, w którym służby starły się z dziesiątkami Palestyńczyków pod Bramą Damasceńską. Wówczas jeden z policjantów został nagrany w momencie, gdy uderzał młodego Palestyńczyka w twarz.
25 kwietnia policja zdecydowała o usunięciu barierek z placu przed Bramą Damasceńskiej. Tłumy wyznawców Islamu mogły bez przeszkód zasiąść tam po raz pierwszy od dwóch tygodni.
To nie spowodowało jednak choć chwilowego wygaszenia konfliktu. Jak podaje "Haaretz", w kolejnych dniach doszło do ataków zarówno ze strony żydowskiej, jak i palestyńskiej. W mieście Tapuah w wyniku odniesionych ran zmarł 19-letni student jesziwy. Z kolei 5 maja 16-letni Palestyńczyk został zastrzelony przez izraelskich żołnierzy podczas starć we wsi Odla na Zachodnim Brzegu. Dwa dni później, również na Zachodnim Brzegu, ginie kolejnych dwóch Palestyńczyków, zastrzelonych w pobliżu bazy wojskowej.
W ubiegły piątek co najmniej 205 Palestyńczyków i 17 funkcjonariuszy policji zostało rannych w zamieszkach na terenie wokół meczetu Al-Aksa, gdzie zebrało się około 70 tys. wiernych. W kierunku policji rzucano kamieniami. Siły porządkowe użyły granatów ogłuszających, które wrzucono również do samego meczetu, w którym przebywały setki ludzi. 8 maja w kolejnej serii starć rannych zostało 100 Palestyńczyków.
W poniedziałek po południu przez Stare Miasto przeszedł marsz izraelskich nacjonalistów, który miał upamiętnić rocznicę izraelskiej okupacji wschodniej Jerozolimy, ale dla Arabów był prowokacją. Krótko po tym skończył się termin ultimatum, jakie palestyński Hamas dał izraelskim władzom na wypuszczenie zatrzymanych wcześniej Palestyńczyków. Z Gazy w kierunku Izraela poleciał grad rakiet, część także na Jerozolimę. W odpowiedzi izraelska armia dokonała nalotów na Gazę, a Palestyńczycy odpalali kolejne rakiety.
Protestujący wychodzą na ulice domagając się również wstrzymania przymusowych wysiedleń 13 rodzin w palestyńskiej dzielnicy Sheikh Jarrah. Izraelskie władze chcą wyeksmitować je z domów w okupowanej wschodniej części miasta i pozwolić na pobudowanie się tam izraelskim osadnikom. Sąd Najwyższy odroczył co prawda posiedzenie w tej sprawie, ale nie uspokoiło to nastrojów.
Izraelskie osadnictwo zarówno we wschodniej, arabskiej części Jerozolimy jak i na Zachodnim Brzegu jest w świetle prawa międzynarodowego nielegalne i potępiane nawet przez sojuszników Izraela. Jednak miejscowe władze kwestionują interpretację konwencji genewskiej w tej sprawie.