Śledztwo było prowadzone pod przykryciem przez brytyjskich dziennikarzy z "Sunday Times" oraz telewizji Channel 4. Książę Michał z Kentu, kuzyn królowej Elżbiety II, potajemnie chciał umożliwić koreańskiej firmie, stworzonej na potrzeby śledztwa, uprzywilejowany dostęp do rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
Nagranie, które ma obciążać księcia Michała, zostało sporządzone przez tajnych reporterów udających inwestorów z Korei Południowej. Dziennikarze śledczy zwrócili się do pięciu członków rodziny królewskiej z prośbą o pomoc w wejściu na rosyjski rynek. Materiał "Sunday Times" oraz kanału "Dispatches" nadawanego na Channel 4 sugeruje, że książę Michael jako jedyny zaoferował swoje królewskie poparcie - i to w zamian za 200 000 dolarów opłaty.
Do rozmowy doszło podczas wirtualnego spotkania. Książę wyraził zgodę na wykorzystanie swojego domu - Pałacu Kensington, jako tła dla wystąpienia, w którym udzieliłby wsparcia fikcyjnej firmie House of Haedong.
Na spotkaniu obecny był również przyjaciel księcia Michała, markiz Reading - Simon Isaacs. Opisał on księcia jako „nieoficjalnego ambasadora Jej Królewskiej Mości w Rosji”, który byłby gotów pomóc „otworzyć drzwi” (fałszywej) koreańskiej firmie do kontaktów z Putinem. Dodał również, że napięcie między Wielką Brytanią a Rosją nie wpłynęło na stosunki księcia Michała z Putinem.
- Jeśli Michał będzie reprezentować firmę Hadeong, może wspomnieć o niej Putinowi. Dzięki temu Putin znajdzie odpowiednią osobę w Rosji, która będzie zainteresowana współpracą z Koreą Południową i handlem złotem. Po prostu otworzy Wam drzwi, co jest bardzo pomocne - dodał w trakcie rozmowy markiz Reading.
Przyjaciel księcia wielokrotnie podczas "biznesowego" spotkania podkreślał konieczność zachowania dyskrecji. - Myślę, że mogę coś powiedzieć w zaufaniu, bo rozmawiamy tutaj stosunkowo dyskretnie. Nie chcielibyśmy, aby świat wiedział, że Michał spotyka się z Putinem wyłącznie z powodów biznesowych - pada z ust markiza.
Na Facebooku "The Times" i "The Sunday Times" opublikowano zwiastun materiału, który zostanie wyemitowany w brytyjskiej telewizji jeszcze w poniedziałek (10 maja).
Biuro księcia Michała zaprzeczyło zarzutom wysuniętym przez Channel 4 "Dispatches" we współpracy z "Sunday Times". Jak podano w oficjalnym komunikacie "Książę Michał nie otrzymuje żadnych funduszy publicznych i zarabia na życie dzięki firmie konsultingowej, którą prowadzi od ponad 40 lat. Książę nie ma specjalnych relacji z prezydentem Putinem. Ostatni raz spotkali się w czerwcu 2003 roku i od tego czasu książę nie miał kontaktu z nim ani z jego biurem".
W oficjalnym dokumencie poruszono również rolę markiza: "Lord Reading to dobry przyjaciel, który próbując pomóc, przedstawił propozycje działania, których książę Michał nie chciałby lub nie byłby w stanie spełnić".
Gazeta "Sunday Times" poinformowała, że otrzymała e-mailem wiadomość od markiza Isaaca. "Myślałem, że firma Haedong jest autentyczna i chciałem tylko ułatwić oraz zachęcić do nawiązania ewentualnej współpracy z moim przyjacielem, księciem Michałem. Popełniłem błąd i obiecałem za dużo. Tego naprawdę żałuję. Nie czułem się najlepiej, bo wracałem do zdrowia po przeszczepie nerki" - napisał w wiadomości markiz.