Dokument podpisany przez Łukaszenkę dotyczy śmierci głowy państwa z powodu zamachu na jego życie, aktu terrorystycznego, agresji zewnętrznej lub innych działań siłowych. W przypadku takiego scenariusza na terytorium państwa zostanie automatycznie wprowadzony stan wyjątkowy lub wojenny.
Dekret o "ochronie suwerenności i ustroju konstytucyjnego" zakłada, że w przypadku śmierci głowy państwa cała władza przechodzi w ręce Rady Bezpieczeństwa. Posiedzeniom Rady będzie przewodniczył premier. Decyzję o przeprowadzeniu nowych wyborów prezydenckich podejmie Rada Państwa przy udziale gubernatorów obwodów (białoruskich odpowiedników województw).
W skład białoruskiej Rady Bezpieczeństwa wchodzi m.in. prezydent, premier, przewodniczący obu izb parlamentu, szef administracji prezydenta, pięciu ministrów, prezes Sądu Najwyższego, prokurator generalny, szef KGB, szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych i prezes zarządu Banku Narodowego.
Dekret wszedł w życie w momencie jego podpisania. Niezależne białoruskie media zwracają uwagę na to, że Łukaszenka podpisał dokument 9 maja, czyli w dniu, w którym na całej Białorusi świętuje się Dzień Zwycięstwa w II wojnie światowej.
Aleksander Łukaszenka zapowiedział podpisanie dekretu na wypadek śmierci głowy państwa w kwietniu bieżącego roku. Prezydent Białorusi poinformował wówczas o rzekomym planie zamachu na niego i jego dzieci. W planowanie zamachu miały być zaangażowane amerykańskie służby specjalne i białoruscy opozycjoniści. Pod koniec kwietnia do aresztu KGB trafiły w tej sprawie trzy osoby: dwóch opozycjonistów oraz amerykański prawnik białoruskiego pochodzenia Juraś Ziankowicz. Grozi im od 8 do 12 lat więzienia.
W komunikacie biura prasowego liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej podkreślono, że informacja o rzekomym planie zamachu na Łukaszenkę "ma cechy prowokacji służb specjalnych Rosji i Białorusi", w którą wciągnięto obywateli Stanów Zjednoczonych i Białorusi. Z kolei USA nazwały fałszywymi wszelkie sugestie dotyczące udziału amerykańskich władz w przygotowaniu zamachu.
W sierpniu 2020 r. odbyły się wybory prezydenckie na Białorusi. Kontrolowana przez reżim Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że zwycięzcą wyborów z wynikiem 80,1 procent głosów został urzędujący od 1996 r. prezydent Aleksander Łukaszenka. Wyniku wyborów prezydenckich na Białorusi nie uznają państwa członkowskie Unii Europejskiej. W dniu ogłoszenia wyników wyborów na ulice białoruskich miast wyszli obywatele przekonani, że wybory zostały sfałszowane, a ich prawdziwym zwycięzcą jest kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska. Łukaszenka nie chce ustąpić z urzędu i brutalnie tłumi antyrządowe protesty, które trwają na terenie całej Białorusi od początku sierpnia.