Prezes rumuńskiej organizacji pozarządowej Green Gabriel Paun przekazał, że Arthur miał 17 lat i był największym niedźwiedziem zamieszkującym Rumunię i prawdopodobnie największym żyjącym w Europie.
"Zastanawiam się, jak książę mógł pomylić niedźwiedzicę przybywającą do wioski z największym samcem, który żył w głębi lasu" - mówił Gabriel Paun. Podkreślił również, że "książę nie przybył, aby rozwiązać problem mieszkańców, ale by zabić niedźwiedzia i zabrać trofeum do domu".
"The Guardian" poinformował, że do zabicia największego rumuńskiego niedźwiedzia miało dojść na terenie chronionym. Rumuńska organizacja pozarządowa Green oraz austriacka organizacja VGT przekazały w oświadczeniu, że Arthur - największy niedźwiedź w Rumunii w marcu bieżącego roku został zastrzelony na terenie Karpat przez księcia Liechtensteinu. Jak donoszą organizacje, książę otrzymał zgodę rumuńskiego resortu środowiska na zastrzelenie niedźwiedzia, który wyrządzał szkody w Ojduli (Transylwania). Organizacje podkreślają, że książę nie zabił osobnika, który niszczył gospodarstwa, tylko największego niedźwiedzia w kraju, i prawdopodobnie największego w całej Europie.
O czterodniowym zezwoleniu na polowanie oraz o tym, że 13 marca niedźwiedź brunatny został zabity, poinformowało Associated Press. Książę za możliwość odstrzału zwierzęcia miał zapłacić 7 tys. euro.
W Rumunii niedźwiedzie brunatne są pod ochroną, a zakaz polowania na trofea obowiązuje od 2016 roku. Rząd zezwala na odstrzał zwierząt wyłącznie wtedy, kiedy zagrażają ludziom lub wyrządzają poważne szkody. Tánczos Barna, szef rumuńskiego resortu środowiska poinformował na antenie Digi24, że rozpoczęto dochodzenie, które ma ustalić, czy zabite przez księcia zwierzę jest tym, które niszczyło gospodarstwa w Ojduli. Jak podała szwajcarska gazeta "Blick", książę nie chce komentować tej sprawy.