Jak podaje "Icelandic Review", szef islandzkiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Gudlaugur Por Pordarson spotkał się z Gerardem Pokruszyńskim, ambasadorem RP w Islandii, by omówić komunikację między oboma państwami. Pokruszyński wyraził także swoje zaniepokojenie ksenofobicznymi atakami na Polaków mieszkających w Islandii. Mieli być oni posądzani o przyczynianie się do rozwoju epidemii.
- Pandemia wydobyła z narodu pewne dobre cechy, ale także złe - powiedział szef islandzkiego MSZ. Jedną z nich jest atakowanie osób innych narodowości z powodu zakażenia koronawirusem. Nie możemy popierać dyskryminacji ludzi z tego powodu, ponieważ wirus nie dba o narodowość - podkreślił. Dodatkowo Gudlaugur Por Pordarson zaznaczył, że polska społeczność zamieszkująca Islandię wzbogaciła kraj i wspomogła rozwój tamtejszej gospodarki. Islandię zamieszkuje aktualnie około 20 tys. Polaków.
Pod koniec kwietnia "Icelandic Review" informował, że zarówno dzieci, jak i dorośli powiązani z grupowymi zakażeniami COVID-19 w Islandii, spotkali się z zastraszaniem i ksenofobicznymi uwagami. Vladir Reynisson, komendant główny policji powiedział, że żadna grupa nie powinna być obwiniana o szerzenie się infekcji, a każdy, kto odczuwa nawet najmniejsze symptomy choroby, powinien poddać się testom.
Pod koniec kwietnia media obiegła informacja o Polaku, który przyjechał do Islandii i prawdopodobnie zapoczątkował ognisko koronawirusa w jednym z tamtejszych przedszkoli. Jak pisał Onet, mimo uzyskania pozytywnego wyniku testu mężczyzna nie poddał się izolacji. W jednym z przedszkoli w Rejkiawiku potwierdzono 36 przypadków zakażenia wirusem, a 300 rodzin poddano kwarantannie.