Do incydentu doszło w poniedziałek 26 kwietnia około godziny 20:00. Amerykański okręt patrolował wtedy wody międzynarodowe w północnej części Zatoki Perskiej, gdy do jednostki zaczęły szybko podpływać irańskie statki. Następnego dnia wojska Stanów Zjednoczonych wydały oświadczenie, w którym informują, że amerykańska jednostka wydała wiele ostrzeżeń przez urządzenia głośnomówiące oraz nadała komunikat przez radio. Mimo tego irańskie statki kontynuowały manewry bliskiego zasięgu.
"Załoga 'Firebolta' oddała wtedy strzały ostrzegawcze, a statki Korpusu wówczas oddaliły się na bezpieczną odległość (...) Stany Zjednoczone nie są agresorem. Nasze siły są jednak wyszkolone do prowadzenia skutecznych środków obronnych, gdy jest to konieczne" - dodano w komunikacie.
Amerykańska armia podkreśla, że na razie jest za wcześnie, by ocenić, jaka była motywacja irańskich jednostek Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. W rozmowie z Reutersem przedstawiciel armii stwierdził, że w przeszłości incydenty te były aranżowane z inicjatywy lokalnych dowódców.
- Działania, które zazwyczaj obserwujemy ze strony marynarki wojennej Iranu, niekoniecznie są kierowane przez najwyższego przywódcę państwa irańskiego, a raczej przez nieodpowiedzialnych lokalnych dowódców na miejscu zdarzenia - powiedział szef Centralnego Dowództwa USA, generał piechoty morskiej Kenneth McKenzie.
Jak podaje "The New York Times", jest to już drugi taki incydent między statkami Iranu i Stanów Zjednoczonych w Zatoce Perskiej. - To kolejna niebezpieczna i nieprofesjonalna interakcja z udziałem Iranu od 15 kwietnia tego roku - powiedziała rzeczniczka Piątej Floty Rebecca Rebarich.
W 2017 roku amerykańska armia odnotowała 14 takich incydentów w Zatoce Perskiej. W 2016 roku było ich 35, a w 2015 roku - 23. W 2016 roku irańskie siły schwytały i przetrzymały przez noc 10 amerykańskich marynarzy, którzy zabłądzili na wodach terytorialnych Islamskiej Republiki Iranu. Od 2018 roku incydenty te niemal ustały.