Smugi nad Berlinem zostawiały liczne amerykańskie myśliwce F-15 i F-16 lecące do Polski z baz w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Łącznie "ponad 20", które wylądowały w bazach Krzesiny i Łask na początku tego tygodnia. Już o tym ogólnie informowaliśmy, ale teraz możemy też pokazać nagrania z Berlina i liczne zdjęcia amerykańskich maszyn z polskich baz. Wykonali je fotografowie pasjonaci lotnictwa, którzy nie mogli przegapić takiej wyjątkowej okazji.
Na nagraniach z Berlina widać smugi kondensacyjne zostawiane przez łącznie dziesięć maszyn. Zobaczenie tylu naraz lecących w formacji to współcześnie rzadkość, więc widok wywołał żywe zainteresowanie miłośników lotnictwa. Zwłaszcza że widoczne nad miastem samoloty nie informowały o swojej obecności i leciały z wyłączonymi transponderami.
Liczne smugi kondensacyjne w małej odległości od siebie to zazwyczaj sprawka samolotów wojskowych lecących w formacji na dużej wysokości. Widok często spotykany na niebie podczas na przykład II wojny światowej. Tutaj bombowce B-17 a w tle eskorta w postaci myśliwców P-47 Fot. USAF
Amerykanie zjawili się w Polsce w ramach cyklicznych ćwiczeń Aviation Detachment. Ta konkretna wizyta jest określana jako "rotacja 21.2". Amerykańskie samoloty i żołnierze już od prawie dekady pojawiają się w Polsce na trwające tydzień-dwa tygodnie wizyty, podczas których ćwiczą z polskimi lotnikami. Ma to być trening możliwości działania z baz bliższych potencjalnego frontu i współdziałania z sojusznikami. Tak zwany Agile Combat Deployment (ang. elastyczne przebazowanie bojowe). Na wypadek wojny amerykańskie maszyny też przylatywałyby ze stałych baz na zachodzie. W Polsce lądowałyby jedynie po to, by zatankować, załadować uzbrojenie, krótko odpocząć albo w razie awarii.
Startujący F-15E Fot. Bartosz Bera
Dotychczas w ramach ćwiczeń Aviation Detachment zazwyczaj przylatywały albo myśliwce F-16, albo samoloty transportowe C-130 z dywizjonów stacjonujących w Europie. Wybierano je, ponieważ Polacy latają na tych samych typach, więc była okazja do dodatkowej wymiany doświadczeń i korzystania ze wspólnych możliwości obsługi tych maszyn. Co więcej, zazwyczaj zjawiało się może kilka samolotów i około setki ludzi.
Startujący F-15C Fot. Bartosz Bera
Obecne ćwiczenia są na tym tle wyjątkowe. Po pierwsze ze względu na rozmiar. Przyleciało 20 F-15 oraz 4 F-16. Dodatkowo techników i zaopatrzenie przywiozły transportowce C-17 i C-130. Obecność F-15, i to w takiej liczbie, jest największym wydarzeniem. Dotychczas zjawiały się w Polsce wyjątkowo rzadko. Zazwyczaj tylko nad nią przelatywały. Raz, w 2019 roku, leciały w kilka maszyn, które wylądowały na kilka godzin.
Amerykański myśliwiec F-15C Fot. Bartosz Bera
F-15 to większy partner F-16. Opracowywano je w podobnym okresie w latach 60. i 70. z zamysłem, że będą się uzupełniać. F-16 miał być tani, masowy i bardzo zwrotny, a F-15 większy, o większym zasięgu i możliwościach, ale też droższy. Pierwsza wersja oznaczona F-15A był maszyną czysto myśliwską, mającą walczyć z samolotami ZSRR o kontrolę nieba. Później powstała zmodernizowana wersja oznaczona literą C. W latach 80. postanowiono jednak dodatkowo stworzyć głęboko zmodyfikowaną wersję wielozadaniową, zdolną też przeprowadzać naloty przy użyciu nowej amunicji kierowanej. Dodano drugiego członka załogi do obsługi całego nowego uzbrojenia i tak powstał wariant F-15E Strike Eagle.
Lądujący F-15C. Na grzbiecie wysunięty hamulec aerodynamiczny Fot. Bartosz Bera
Na ćwiczeniach w Polsce zjawiły się zarówno maszyny w wersji C, jak i E. Po 10 każdej wersji. Wszystkie przyleciały z bazy Lakenheath w Wielkiej Brytanii, gdzie na stałe stacjonuje 48. Skrzydło Myśliwskie USAF. Jedyne w Europie dysponujące maszynami F-15. Dodatkowe F-16 przyleciały z Spangdahlem w Niemczech. Oficjalnie nadzwyczajny rozmiar tej rotacji był wcześniej planowany i nie jest w żaden sposób związany z dużym napięciem wywołanym mobilizacją rosyjskiego wojska przy ukraińskich granicach. F-15C już odleciały do Wielkiej Brytanii. F-15E wraz z F-16 pozostaną w Polsce do końca kwietnia.