Ludmiła Nawalna odwiedziła syna w placówce w Pokrowie we wtorek. Opisała potem swój strach o Aleksieja, który odbywa tam karę 2,5 roku pozbawienia wolności i poddała krytyce leczenie, które otrzymuje. Dodała, że podczas spotkania bardzo kaszlał, miał trudności z oddychaniem i był bardzo słaby, "nie tylko z powodu strajku głodowego, ale także jako konsekwencja zatrucia” - cytuje "Newsweek".
Aleksiejowi grozi wielkie niebezpieczeństwo
- napisała w swoim poście matka Nawalnego. Po tym jak jej konto na Facebooku zostało zablokowane, działacz i zwolennik opozycjonisty Nikolai Lyaskim, którego obserwuje na Twitterze 77 tysięcy osób, opublikował zrzut ekranu z postem Ludmiły Nawalnej. To samo zrobił redaktor naczelny radia Echo of Moscow Aleksiej Wenediktow i działaczka na rzecz praw człowieka Zoja Svetova - wymienia "Newsweek".
Konto Ludmiły Nawalnej zaczęło być ponownie aktywnie w czwartek rano, nie było jednak na nim wpisu o wizycie w kolonii karnej.
Nawalnego odwiedziła również żona. Julia Nawalna po wizycie opisywała, że opozycjonista ma problemy z mówieniem, co jakiś czas musi robić przerwy, oprócz tego bardzo schudł - waży 76 kg przy wzroście 190 cm. Wspomniała, że jej mąż wciąż nie uzyskał odpowiedniej opieki medycznej.
Nigdy nie widziałam skóry tak opinającej czaszkę, ale wiem, że on się nie poddaje
- napisała na Instagramie.
Opozycjonista od 31 marca jest na strajku głodowym na znak protestu przeciwko braku leczenia bólu pleców i nóg, który dokucza mu od dłuższego czasu. Z każdym dniem jego stan się pogarsza, w zeszłym tygodniu prawnik Nawalnego poinformował, że ten traci czucie w nogach i rękach.
Tego samego dnia, kiedy Ludmiła i Julia Nawalne odwiedziły opozycjonistę, Federalna Służba Więzienna oświadczyła, że jego stan się poprawił, oceniono go jako zadowalający. Dlatego został przetransportowany z oddziału medycznego z powrotem do kolonii karnej.