Donald Trump zanim zakończył kadencję, wyznaczył datę wycofania wojsk na 1 maja. Joe Biden jednak od razu zapowiadał, że w tym terminie może się to nie udać. 11 września to symboliczna data przypadająca na 20. rocznicę ataków Al-Kaidy na Stany Zjednoczone. Konflikt trwający dwie dekady kosztował życie 2400 amerykańskich żołnierzy i pochłonął około 2 biliony dolarów.
W kraju mają pozostać tylko oddziały chroniące dyplomatów amerykańskich w ambasadzie w Kabulu. -Wycofanie się USA bez wyraźnego zwycięstwa, może zostać na świecie odczytane jako przyznanie się do porażki w regionie - informuje Reuters.
Demokratyczny senator Jack Reed, przewodniczący Senackiej Komisji Sił Zbrojnych, określił sprawę wojsk amerykańskich w Afganistanie jako bardzo trudną dla Bidena.
Nie ma dobrego sposobu na wycofanie się Stanów Zjednoczonych z Afganistanu. Nie można ogłosić zwycięstwa i nie można czekać w nieskończoność na jakąś pozorną formę pokoju
- powiedział z kolei Anthony Cordesman z think tanku Center for Strategic and International Studies w Waszyngtonie.
Rząd afgański nie odpowiedział jeszcze oficjalnie na decyzję USA, ale przewodniczący parlamentu Mir Rahman Rahmani ostrzegł, że wycofanie sił amerykańskich w obecnych okolicznościach "doprowadzi do wojny domowej". Ze strony amerykańskiej pojawiły się obawy o przyszłość rządu w Kabulu wspieranego przez Amerykanów.
Talibowie zostali ostrzeżeni, że jeśli zaatakują wojska amerykańskie podczas wycofywania się, spotkają się z silną reakcją
-powiedział dziennikarzom BBC wysoki rangą urzędnik USA.