Kim Dzong Un zabrał głos w czwartek, na zakończenie konferencji Partii Pracy Korei. Zapowiedział, że przed Koreańczykami pojawi się "wiele przeszkód i trudności".
- Postanowiłem poprosić organizacje Partii Pracy Korei na wszystkich szczeblach, w tym jej Komitet Centralny, oraz sekretarzy komórek całej partii o przeprowadzenie kolejnego, trudniejszego "Ciężkiego marszu", aby choć trochę ulżyć naszym ludziom w trudności, ponieważ podążali za swoją partią jak za matką i przez kilka dziesięcioleci pokonywali wszelkiego rodzaju przeciwności, aby jej bronić - stwierdził Kim Dzong Un, cytowany przez "Pyongyang Times".
"Ciężkim marszem" określana jest klęska głodu w Korei Północnej w latach 90. Szacuje się, że w latach 1995-1999 mogło umrzeć z powodu braku jedzenia nawet 2,5 mln obywateli tego kraju.
Północnokoreański lider zaapelował do partyjnych działaczy o to, by zapewnili obywatelom "optymalny dobrobyt materialny i kulturowy". - Teraz nasza partia musi za wszelką cenę udowodnić, że jest godna wielkiego zaufania ludzi, którzy bezwarunkowo nazywają ją "matką" - podkreślił Kim Dzong Un.
W marcowym tekście organizacja Human Rights Watch informowała, że od ok. dwóch miesięcy do Korei Północnej nie trafiały praktycznie żadne dostawy jedzenia. Pisano o umierających z głodu ludziach, o osobach żebrzących na ulicach, a także o braku podstawowych produktów jak mydło, pasta do zębów czy baterie.
"W obliczu czegoś, co wydaje się być masowym kryzysem humanitarnym i żywnościowym, władze Korei Północnej wielokrotnie odrzucały oferty międzynarodowej pomocy" - alarmowała Lina Yoon z HRW.
"W sierpniu rząd radykalnie ograniczył import podstawowych artykułów żywnościowych i innych artykułów pierwszej potrzeby z Chin, a w październiku wstrzymał prawie cały import, w tym całą żywność i lekarstwa, twierdząc, że COVID-19 może przenosić się przez ptaki, zwierzęta wędrowne, a także śnieg i "żółty pył" z Chin" - wskazywała analityczka. Do tego doszły intensywne powodzie między czerwcem a wrześniem, które osłabiły produkcję rolną.