Włochy. Prawica blokuje uznanie homofobii za przestępstwo. "Wolność słowa" stała się wygodnym alibi

Izba niższa włoskiego parlamentu zdecydowała w listopadzie 2020 roku, że homofobia będzie karanym przestępstwem. Od tego momentu jest jednak problem z ustaleniem terminu prac komisji senackiej, która miałaby zająć się tzw. prawem Zana. Jednym z powodów ma być obawa, że nowe prawo ograniczy "wolność wypowiedzi".

W listopadzie 2020 roku za tzw. prawem Zana (nazwa pochodzi od autora projektu, posła Alessandra Zana) przewidującym kary za homofobię zagłosowało 265 posłów koalicji rządzącej w izbie niższej parlamentu. Przeciw było 193 deputowanych z partii prawicowych (trzy posłanki i dwóch posłów Forza Italia wstrzymało się od głosu). W związku z tym projekt przeszedł do dalszych czytań w Senacie.

Zobacz wideo Czy "uchwały anty-LGBT" powinny skutkować odebraniem środków unijnych?

Partie prawicowe blokują tzw. prawo Zana, które przewiduje kary za homofobię

Posłowie prawicowych ugrupowań już wcześniej zapowiadali, że będą dążyli do odrzucenia projektu w dalszych pracach. Politycy z Ligi Salvaniego oraz Braci Włoskich złożyli niemal tysiąc poprawek do projektu, który zawierał zaledwie kilka linijek. Jak podaje "Wyborcza", niektóre z nich miały charakter ośmieszający - chciano dopisać m.in. że nie można dyskryminować osób nie tylko ze względu na seksualność, ale też "ciężar, sposób mówienia i zachowania, niedobory higieny osobistej czy posiadanie protez" oraz wziąć pod ochronę "osoby siwiejące czy łyse". Prawicowe partie próbowały też wnieść poprawkę, na podstawie której sankcje za homofobię nie dotyczyłyby stowarzyszeń czy grup, które "promują rodzinę" oraz osób, które atakują LGBT z powodów "kulturowych lub religijnych".

Jak podaje "The Guardian", na razie skutecznie się prawicy udaje blokowanie prac - senacka komisja sprawiedliwości już dwukrotnie próbowała ustalić termin głosowania nad ustawą. Za każdym razem jednak, proponowane daty były odrzucane. Ugrupowania prawicowe twierdzą, że prawo Zana "ograniczy wolność słowa" oraz, że "tak poważne decyzje nie powinny zapadać w czasie epidemii koronawirusa". Włoska konferencja biskupów stwierdziła, że ustawa godzi w wolność obywatelską, a w kilku parafiach odbyły się czuwania modlitewne, na których modlono się o to, by ustawy w ogóle nie uchwalono.

"Włosi nie rozumieją różnicy między mową nienawiści, a wolnością wypowiedzi"

Prawo Zana jest rozszerzeniem istniejącej już ustawy, która karze za szerzenie nienawiści i podżeganie do przemocy z powodów rasowych, narodowych czy religijnych. Nowelizacja ustawy zakładałaby, że dyskryminacja z powodu orientacji seksualnej, ale też np. niepełnosprawności, jest przestępstwem karnym, ze które grozi kara do czterech lat pozbawienia wolności. Jak podaje "The Guardian", próby ochrony praw osób LGBT podejmowane są we Włoszech od 25 lat. Niestety, w czasie epidemii koronawirusa obserwowany jest wzrost przemocy wobec osób LGBT. Jednym z przykładów jest śmierć 22-letniej dziewczyny, którą potrącił autem własny brat, bo "chciał dać jej nauczkę za związek z osobą transseksualną".

- Włochy mają silny pierwiastek chrześcijański i nie sądzę, by społeczeństwo było gotowe na ludzi takich, jak ja. Nadal zastanawiamy się, nazwanie kobiety "dziwką" lub "krową" jest dyskryminacją czy wolnością słowa. Włosi nie rozumieją różnicy między mową nienawiści, a wolnością wypowiedzi. A nienawiść zawsze daje się wymyślić na nowo - powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem aktywista Lorenzo Xiques z Neapolu.

Więcej o: