Pociąg ekspresowy z Tajpej do Taidong, wiozący turystów i Tajwańczyków zmierzających do domu na długi weekend, zjechał z torów. Katastrofa miała miejsce na północ od Hualien, we wschodnim Tajwanie - pisze Reuters. Do wypadku doszło w czasie święta Qinming, podczas którego Tajwańczycy udają się na groby swoich bliskich. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że pociąg był pełny - podróżowało nim około 490 pasażerów.
Na miejscu katastrofy kolejowej pracują służby ratownicze. Z ich wstępnych ustaleń wynika, że na pociąg stoczyła się źle zaparkowana maszyna do robót ziemnych. Pchnięty przez nią skład uderzył w ścianę tunelu - podaje CNA.
Kiedy pociąg się wykoleił, jego przednia część znajdowała się wewnątrz tunelu. Niektórzy pasażerowie wyszli z niego po dachu pociągu, ciągnąc za sobą walizki i torby. "Poczułam się, jakby nastąpił nagły gwałtowny wstrząs i upadłam na podłogę", "Wyłamaliśmy okno, żeby wspiąć się na dach pociągu i wysiąść" - pisze CNA, cytując uczestników wypadków.
Z dotychczasowych ustaleń wiadomo, że zginęło co najmniej 51 osób, a 70 wciąż pozostaje we wraku pociągu. Kolejne 40 przetransportowano do szpitala. Z pierwszych czterech wagonów ewakuowano od 80 do 100 osób, a wagony od piątego do ósmego zostały poważnie uszkodzone, co utrudnia akcję ratunkową osób w nich zablokowanych.
Z doniesień zagranicznych mediów wynika, że katastrofa kolejowa, do której doszło w pobliżu miasta Hualien, to najpoważniejsze tego typu zdarzenie na Tajwanie od czterdziestu lat.