Tak twardego lockdownu, jaki planowano na czas Wielkanocy, nie było w Niemczech od początku pandemii. Oprócz wstrzymania handlu, zamknięcia obiektów sportowych i wielu punktów usługowych, święta wielkanocne miały być objęte zaostrzonymi restrykcjami, a Wielki Czwartek i Wielka Sobota miały być tzw. dniami odpoczynku z zakazem zgromadzeń. Ogłoszono, że nie należy odprawiać mszy z udziałem wiernych, ci z kolei mogliby uczestniczyć w nabożeństwach tylko wirtualnie.
Decyzja o lockdownie była spowodowana gwałtownym wzrostem liczby zakażeń koronawirusem. Spotkała się jednak z negatywnymi opiniami, m.in. ze strony Georga Baetzinga, przewodniczącego Konferencji Episkopatu i Heinricha Bedford-Strohma, przewodniczącego Rady Kościoła Ewangelickiego.
Wielkanoc jest najważniejszym świętem dla chrześcijan i nie jest błahostką
- mówił zaskoczony decyzją Baetzing, który napisał na Twitterze, że Niemcy już pokazali w Boże Narodzenie, jak można bezpiecznie odprawić mszę. Z kolei rzecznik ds. polityki religijnej frakcji FDP w Bundestagu ,Benjamin Strasser, określił zamykanie kościołów na czas Wielkanocy "całkowitą przesadą" - pisze tvn24.pl. Premier Saksonii, Michael Kretschmer, również skomentował decyzję Angeli Merkel, sugerując, że nie zabroni odprawiania nabożeństw na terenie swojego kraju związkowego.
Po serii gwałtownych reakcji na nowe obostrzenia Angela Merkel zwołała pilny szczyt z premierami wszystkich krajów związkowych. Po zakończeniu spotkania kanclerz oświadczyła, że wycofuje zaostrzone restrykcje na okres Wielkanocy, podkreślając jednocześnie, że idea lockdownu została stworzona z najlepszymi intencjami. Oceniła jednak, że ten plan był nieprzemyślany - pisze "Reuters".
Ten błąd jest tylko i wyłącznie moim błędem
- powiedziała.
Niemcy, z całkowitą populacją wynoszącą 83 miliony, zgłosiły w środę kolejne 15 813 zakażeń, co daje łącznie 2 690 523 zachorowań, od początku pandemii. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o 248 do 75 212.