Według urzędników ogień pojawił się w poniedziałek w jednym z 34 obozów zlokalizowanych w dystrykcie Cox Bazar i zajmujących łącznie około 3 237 hektarów. Następnie rozprzestrzenił się na dwa inne ośrodki. Jak podaje "The Guardian", zmuszonych do ucieczki zostało nawet 50 tys. osób. To trzeci pożar, który wybuchł tam w ciągu ostatnich czterech dni.
Na filmach zamieszczanych w mediach społecznościowych widać gęste słupy dymu i płonące chatki. Z ogniem walczą setki strażaków i ochotników. Jednak ugaszony w jednym miejscu ogień pojawia się w innych. Według wstępnych szacunków, dach nad głową straciło blisko 7,5 tysiąca osób. Przyczyna pożarów nie jest znana.
- Dowiedzieliśmy się, że zginęło siedem osób, w tym dwoje dzieci, kobieta i czterech dorosłych mężczyzn - powiedział agencji AFP szef lokalnej straży pożarnej Shahdat Hoassain.
We wtorek przedstawiciele ONZ przekazali, że pożarze zginęło 15 osób, a 400 uznaje się za zaginione.
Niektórzy świadkowie twierdzą, że niektóre z ofiar, w tym dzieci, nie mogły wcześniej wydostać się z płonącego obozu, ponieważ otacza go ogrodzenie z drutu kolczastego. Międzynarodowe agencje humanitarne - w tym Refugees International - wezwały już do jego rozbiórki.
Gazi Salahuddin, inspektor policji, powiedział, że pożar był początkowo niewielki i ograniczał się do wąskiego pasa terenu. Szybko jednak rozrósł się i przeniósł do innych obozów, m.in. w wyniku eksplozji butli gazowych używanych do gotowania.
W styczniu dwa pożary strawiły wiele domów uchodźców i cztery szkoły prowadzone przez UNICEF. Działacz Amnesty International w Azji Południowej, Saad Hammadi napisał na Twitterze, że przyczyny poprzednich takich incydentów dotąd nie zostały wyjaśnione.
W obozach w dystrykcie Cox Bazar koczuje prawie milion przedstawicieli muzułmańskiej mniejszości z sąsiedniej Mjanmy. Wielu z nich trafiło do obozu, uciekając ze swojej ojczyzny w 2017 roku przed represjami i czystką etniczną, której dopuściła się birmańska armia.
Rząd Bangladeszu nakłania uchodźców, aby przenieśli się na odległą wyspę w Zatoce Bengalskiej, twierdząc, że obozy są zbyt zatłoczone. Wyspa ta, jak zauważają krytycy działań rządu, leży na drodze śmiercionośnych cyklonów. Do tej pory zamieszkało na niej 13 tysięcy Rohindżów.