Do erupcji wulkanu Fagradalsfjall położonego ok. 40 kilometrów od stolicy Islandii doszło w piątek wieczorem (o godzinie 21:40 czasu miejscowego). Poinformował o tym Islandzki Urząd Meteorologiczny, który wcześniej przekazywał informacje o poprzedzających wybuch wstrząsach, do których dochodziło w ostatnich tygodniach. Zdaniem meteorologów ostatnia erupcja wulkanu Fagradalsfjall miała miejsce około 800 lat temu - podaje BBC.
Pracownikom islandzkiej straży przybrzeżnej udało się zrobić zdjęcie wulkanu zaraz po erupcji. "Według wstępnych informacji szczelina ma około 200 m długości" - podał urząd. W mediach społecznościowych pokazano też nakręcone z lotu ptaka wideo.
Sam wybuch można też zobaczyć na poniższy nagraniu, w relacji na żywo (wybuch po godzinie 21:40).
Jak podaje agencja Reutera, wybuchowi towarzyszył "powolny wyrzut lawy", która około cztery godziny po erupcji pokrywała przestrzeń "około jednego kilometra kwadratowego, czyli prawie 200 boisk piłkarskich". Niebo nad południowo-wschodnią Islandią stało się pomarańczono-czerwone.
- Widzimy z naszych okien czerwone niebo - relacjonował w rozmowie z agencją Reutera Rannveig Gudmundsdottir, mieszkaniec niewielkiego, portowego miasta Grindavik położonego 8 km od miejsca erupcji. Jak dodał, "wszyscy wsiadają do samochodów, by lepiej to zobaczyć". Lokalne służby ostrzegły z kolei, by okoliczni mieszkańcy "pod żadnym pozorem nie zbliżali się do miejsca erupcji".
Islandzki Departament Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego polecił mieszkańcom miasta Thorlakshofn (położone na wschód od miejsca erupcji), by nie otwierali okien i nie wychodzili z domów, by nie narażać się na styczność z gazami wulkanicznymi. Zanieczyszczenie nimi powinno ustąpić po około jednym dniu.
Islandzki Urząd Meteorologiczny poinformował, że - wbrew wcześniejszym doniesieniom - międzynarodowy port lotniczy Keflavik w stolicy Islandii nie przerwał pracy. Wskazano również, że wybuch nie spowodował zagrożenia dla ruchu lotniczego.