- Straciliśmy naszego odważnego lidera, prezydenta Johna Magufuliego, który zmarł z powodu choroby serca - ogłosiła w środę w państwowej telewizji wiceprezydentka Tanzanii Samia Suluhu Hassan. Na terenie kraju wprowadzono 14 dni żałoby narodowej.
Jak wskazuje Bloomberg.com, polityka doceniano m.in. za walkę z korupcją, ograniczanie wydatków rządu, znoszenie podatków dla rolników czy rozbudowę infrastruktury. Z drugiej strony zarzucono mu też ciągoty autorytarne i ograniczanie wolności mediów. Podważana jest też uczciwość wyborów, które wygrał w 2020 r.
O prezydencie sporo rozpisywano się również w kontekście pandemii. W połowie ubiegłego roku jego kraj przestał publikować oficjalne dane na temat liczby zakażeń. W czerwcu Magufuli stwierdził wręcz, że Tanzania jest wolna od koronawirusa, w styczniu z kolei wbrew niepodważalnym dowodom naukowym i badaniom przekonywał, że "szczepionki są niebezpieczne". Podważał też sensowność wykonywania testów na koronawirusa, twierdząc publicznie, że przebadane w ten sposób np. kozy, papaje i owcy dawały wynik pozytywny. Zakażonym zalecał m.in. modlitwę i inhalacje.
W marcu kenijskie media informowały, że jeden z liderów afrykańskich był leczony na COVID-19 w szpitalu w Nairobi, w związku z czym pojawiły się spekulacje dotyczące prezydenta Tanzanii. Tym bardziej, że od kilku tygodni nie był on widziany publicznie. Ostatecznie wiceprezydentka kraju podała, że przyczyną śmierci była choroba serca.