Gubernator Nowego Jorku, Andrew Cuomo, był już siedmiokrotnie oskarżony o molestowanie seksualne. Kiedy zarzuty ujrzały światło dzienne, pojawiły się apele o rezygnację Cuomo ze stanowiska, między innymi od kongresmenki Kathleen Rice i senatorki Alessandry Biaggi. W niedzielę nowojorski senator z Partii Demokratycznej, Chuck Schumer, mówił, że gubernator stracił już zaufanie i powinien ustąpić. Sprawę skomentował prezydent USA, Joe Biden.
Kiedy w grudniu ubiegłego roku padły pierwsze zarzuty wobec gubernatora Cuomo, rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki, mówiła, że zdaniem prezydenta Bidena głos każdej kobiety powinien zostać wysłuchany, każda kobieta powinna być traktowana z szacunkiem i godnością. Biden pytany o to, czy Andrew Cuomo powinien ustąpić ze stanowiska, ostrożnie powiedział w niedzielę, że chce się najpierw dowiedzieć, co wyniknie z dochodzenia.
Śledztwo jest w toku i powinniśmy zobaczyć, co ono przyniesie
- powiedział Biden. Urzędnicy Białego Domu nie wezwali dotąd gubernatora do rezygnacji, podkreślając jednocześnie powagę stawianych mu zarzutów. Wiceprezydent Kamala Harris jeszcze się do nich nie odniosła.
Andrew Cuomo w obliczu stawianych mu zarzutów przepraszał za to, że sprawił, aby ktoś czuł się nieswojo, utrzymywał jednak, że nic złego nie zrobił i "nigdy nikogo nie dotykał w niewłaściwy sposób". Przeczą temu oskarżenia kobiet.
Dochodzenie w tej sprawie jest w toku i może doprowadzić do wyrzucenia Cuomo ze stanowiska. Śledczy przesłuchają świadków i przeanalizują dowody.