Mija 10 lat od wybuchu syryjskiej wojny domowej, która kosztowała życie setki tysięcy osób, a ponad połowę Syryjczyków zmusiła do ucieczki z domów. Syryjczycy w kraju i na uchodźstwie bardziej niż kiedykolwiek potrzebują pomocy. Dlatego w Gazeta.pl #PamiętamyoSyrii - nie tylko w rocznicę opisujemy sytuację w kraju, a teraz pamiętamy szczególnie i wraz z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej zbieramy środki na prowadzenie przychodni dla syryjskich uchodźców w Libanie. Możesz wesprzeć zbiórkę na Facebooku, przez stronę PCPM oraz baner pod artykułem. Tu przeczytasz więcej o celu zbiórki.
***
15 marca to 10. rocznica wybuchu syryjskiej wojny domowej. Można by napisać, że pewnie przejdzie ona bez większego echa w cieniu pandemii - jednak prawdopodobnie, nawet gdyby nie COVID-19, coraz mniej ludzi pamiętałoby o Syrii. Tym bardziej że w ostatnim roku konflikt w dużej mierze przycichł (co nie znaczy, że się zakończył).
Według organizacji Syria Relief, wojna w Syrii jest "zapomniana i ignorowana". W zleconym przez tę instytucję badaniu tylko nieco ponad połowa Brytyjczyków (58 proc.) przyznała, że zdaje sobie sprawę z tego, że ta wojna w ogóle jeszcze trwa. Jeszcze rok wcześniej takich osób było 77 proc. Nie dysponujemy takimi danymi dla Polski czy innych państw zachodu, ale można spodziewać się, że wyniki byłyby podobne.
Dziesiąty rok wojny nie przyniósł fundamentalnych zmian na frontach wojny, mniej było bitew i bezpośrednich ofiar działań wojennych. Był to jednak kolejny rok dramatu Syryjczyków, dodatkowo napędzanego przez kryzys gospodarczy i pandemię COVID-19. Przyjrzyjmy się temu, jak wygląda obecna sytuacja w Syrii i przypomnijmy, jak przebiegała tamtejsza wojna domowa.
Pierwsze lata rewolucji i syryjskiej wojny pozwalały myśleć, że rządzący krajem Baszszar al-Asad podzieli losy niektórych innych dyktatorów obalonych przez Arabską Wiosnę. Jednak z pomocą sojuszników - Rosji i Iranu - oraz braku działań ze strony państw zachodu, koleje wojny zostały odwrócone. Choć Asad nie kontroluje jeszcze całego terytorium Syrii, to można ocenić, że wygrał wojnę (osobnym pytaniem jest to, na jak długo jest w stanie przetrwać). Z czasem konflikt przerodził się w wojnę zastępczą - regionalne i globalne siły toczyły własne wojny i starały się zadbać o własne interesy, pośrednio lub bezpośrednio wpływając na wydarzenia w Syrii. Zbrojną opozycję zdominowały mniej lub bardziej radykalne organizacje dżihadystów. Sytuacja na miejscu pozostaje skomplikowana, a dla cywilów - niezwykle trudna.
Ostatnie operacje militarne na dużą skalę odbyły się przełomie 2019 i 2020 roku. Wojska Asada ze wsparciem Rosji podjęły próbę przejęcia regionu Idlib. To ostatnia enklawa zbrojnej opozycji, kontrolowana przez islamistyczne milicje i bojówki powiązane z Turcją. Po ofensywie tylko niewielkie terytorium pozostało w rękach zbrojnej opozycji. W enklawie stłoczonych jest kilka milionów uchodźców wewnętrznych z innych części Syrii. Granica turecka jest dla nich zamknięta, a warunki na miejscu - fatalne. Wielu mieszka w obozach, w namiotach z folii i listewek.
Turcja i powiązane z nią bojówki kontrolują jeszcze dwa pasy terytorium przy granicy, zdobyte w ataku na (w większości kurdyjskie) Syryjskie Siły Demokratyczne. SDF we wcześniejszych latach, z pomocą koalicji pod przywództwem USA, odbiło większą część terenów Państwa Islamskiego i de facto kontrolowało północ i północny wschód Syrii. Jednak pozostawione bez ochrony USA po tureckiej ofensywie, SDF porozumiało się z reżimem w Damaszku. Ten zaś kontroluje teoretycznie większość kraju, w tym największe miasta. Jednak nawet na tym terytorium kontrola jest de facto ograniczona działaniami Rosji i Iranu. Do tego reżim wciąż nie ma kontroli nad ogromną częścią granicy Syrii. Obecny podział terytorialny widać na tej mapie:
"The Economist" pisze, że Syria to obecnie kraj poszatkowany na kawałki. W każdej enklawie obecne są obce siły, nieraz ze sprzecznymi interesami, a podział dodatkowo utrudnia zwykłym Syryjczykom codzienne życie.
Liczbę ofiar konfliktu szacuje się na 300-500 tys., jednak trudno powiedzieć, na ile te szacunki są wiarygodne. Zdecydowaną większość ludzi zabiły wojska al-Asada i ich rosyjscy oraz irańscy sojusznicy. 13 milionów ludzi - ponad połowa populacji - musiała opuścić domy, z czego ponad 6 mln zostało uchodźcami poza granicami kraju. 13,5 mln potrzebuje pomocy humanitarnej, z czego dostaje ją 10,5. Ponad 2,5 mln dzieci nie chodzi do szkoły, a wiele pracuje nawet po 12 godzin dziennie, by utrzymywać rodzinę. Jak pisze Maciej Kucharczyk, Asad odniósł zwycięstwo, którego "współczułby mu Pyrrus".
Jak sytuacja w Syrii doszła o momentu, w jakim jest teraz?
Syryjska rewolucja zaczęła się wiosną 2011 roku na fali Arabskiej Wiosny. Syryjczycy protestowali przeciwko brutalnemu reżimowi Baszszara al-Asada. Powodów do niezadowolenia było więcej. W kraju rosły nierówności społeczne i bezrobocie, gospodarka kraju miała się dużo gorzej, niż np. sąsiedniego Libanu. W kraju żyli uchodźcy z Iraku, którzy przez lata uciekali przed tamtejszą wojną. Susza w latach 2006-2011 (którą niektórzy łączą ze zmianami klimatu) zniszczyła uprawy, doprowadziła do wzrostu cen żywności oraz migracji ubogich mieszkańców wsi do miast. To wszystko złożyło się na wybuchową sytuację. Iskrą było zatrzymanie w mieście Daraa na południu kraju grupy dzieci, które napisały na murze antyrządowe hasła. Ludzie wyszli na ulice, żądając ich uwolnienia. Siły bezpieczeństwa otworzyły do nich ogień. Protesty przerodziły się w zamieszki, rozlały na inne części kraju, a postulaty demokratycznych reform zmieniono na hasła o obaleniu rządu. Część ludzi chwyciła za broń, niektórzy żołnierze przeszli na stronę protestujących. Zaczęła się zbrojna rebelia, która już pod koniec 2011 roku uzyskała kontrolę nad fragmentami kraju.
W 2012 roku doszło do prób rozmów pokojowych pod egida ONZ, jednak zwieszenie broni szybko upadło. W kolejnym roku dochodziło do kolejnych ofensyw zbrojnej opozycji i sił rządowych. Na północy i wschodzie kraju powstał front kurdyjski. Niezależnie od zbrojnej opozycji, tamtejsza ludność kurdyjska i ich organizacje podjęły walkę z reżimem oraz islamistami. Kurdowie są mniejszością w kilku krajach Bliskiego Wschodu i od lat starają się uzyskać niepodległość. Niektórzy dostrzegli w konflikcie szansę na to i z czasem w północno-wschodniej Syrii powstała kurdyjska quasi-autonomia, Rożawa. Kurdyjskie organizacje wojskowe, razem z innymi mniejszymi grupami, stworzyły zaś sojusz pod nazwą Syryjskie Siły Demokratyczne, który uznają za siły zbrojne Rożawy.
W 2013 roku doszło do najgorszego potwierdzonego ataku z użyciem broni chemicznej, o który oskarżono reżim Asada. Na kontrolowane przez zbrojną opozycję tereny w rejonie Damaszku spadły rakiety z sarinem, bojowym środkiem trującym, który może zabić człowieka w kilka minut. W ataku w Ghucie zginęło od kilkuset do kilku tysięcy ludzi (według różnych szacunków). Ówczesny prezydent USA Barack Obama wcześniej nazywał użycie broni chemicznej przeciwko cywilom "czerwoną linią". Jednak choć ostrzelano ludzi rakietami z sarinem, to nie doszło do bezpośredniej interwencji zbrojnej USA przeciwko siłom reżimu.
Od 2013 roku coraz większe terytoria zaczęła zdobywać islamistyczna organizacja, która wcześniej działała jako część Al-Kaidy: Państwo Islamskie. Jednocześnie działa ona w sąsiednim Iraku, gdzie w 2014 roku przejęła jedno z największych miast kraju, Mosul. W Syrii zdobywała kolejne enklawy oraz ogromne tereny na północy i wschodzie kraju, osiągając maksymalny zasięg terytorialny w 2015 roku. Próbowała ona stworzyć quasi-państwo na obszarze Syrii i Iraku, wprowadzając fundamentalistyczne prawa i rządy terroru. Czerpała duże zyski ze sprzedaży ropy z zajętych terytoriów oraz podatków nakładanych na ludność cywilną. Jeszcze w 2014 roku zaczęła się amerykańska interwencja - ale nie przeciwko reżimowi, tylko Państwu Islamskiemu. Samoloty USA zaczęły bombardować pozycje terrorystów.
Rok 2015 był rokiem największego eksodusu uchodźców z Syrii (i innych krajów Bliskiego Wschodu i nie tylko) do Europy, określonym jako kryzys migracyjny. Ponad milion ludzi dostało się do krajów UE, w większości w nieudokumentowany sposób, przekraczając granice morskie Grecji i (w mniejszym stopniu) Włoch. Był to rok początku rosyjskiej interwencji w Syrii. Wsparcie Władimira Putina było jednym z kluczowych czynników, które przechyliły szalę na korzyść reżimu w Damaszku. Pomoc wojskowa, działania sił specjalnych, a przede wszystkim bombardowanie zbrojnej opozycji i ludności cywilnej pozwoliły wojskom Asada odnosić kolejne zwycięstwa.
Wojna domowa stawała się coraz bardziej konfliktem międzynarodowym. Rosja wspierała reżim, USA - pomagało rebeliantom m.in. dostarczając broń. Asad miał też wsparcie Iranu, z kolei zbrojną opozycję wspierały wrogie Teheranowi państwa Półwyspu Arabskiego. Izrael nie wsparł oficjalnie żadnej ze stron, jednak bez przyznawania się do tego bombardował przez lata cele związane z Iranem - kraj obawiał się, że wrogi mu Teheran wykorzystuje wojnę, by zwiększyć wpływy i zyskać przyczółki w graniczącej z Izraelem Syrii.
Początek 2016 roku przyniósł kolejne zawieszenie broni, które także na dłużą metę się nie utrzymało. W drugiej połowie roku siły reżimu zaczęły ofensywę w Aleppo. Po długim oblężeniu i krwawych nalotach, którym przyglądał się świat, zbrojna opozycja w mieście została otoczona i zmuszona do kapitulacji. Części cywilów i bojowników pozwolono ewakuować się na inne terytoria w pod kontrolą opozycji. Później tę samą strategię - bombardowań (w tym celów cywilnych), okrążenia i zmuszenia do poddania zastosowano w Ghucie pod Damaszkiem i mieście Daraa, nazywanym "kolebką rewolucji".
Tymczasem wojska Asada, ale przede wszystkim siły Kurdyjskie wspierane przez koalicję pod przywództwem USA, zaczęły odnosić sukcesy w walce z Państwem Islamskim. Syryjskie Siły Demokratyczne wyzwoliły spod rządów IS kolejne tereny na północy kraju. Jednak sukcesy sił Kurdyjskich wzbudziły obawę Turcji, która walczy z kurdyjskim dążeniem do niepodległości u siebie i nie chciała quasi-państwa Kurdów za swoją granicą. Podjęto interwencję wojskową (a później Turcja jeszcze kilka razy atakowała i przejmowała tereny od SDF). Syryjska układanka jeszcze bardziej się skomplikowała: Turcja, kraj członkowski walczącego z Państwem Islamskim NATO - atakowała Syryjskie Siły Demokratyczne, które były sojusznikiem państw NATO i USA w walce z islamistami.
Pod koniec 2017 roku po długiej ofensywie i niszczących bombardowaniach sił zachodnich SDF przejęły kontrolę nad miastem Rakka, największym w tej części kraju i "stolicą" Państwa Islamskiego. IS z czasem cofało się coraz bardziej, atakowane na dwóch frontach. W 2018 roku organizacja straciła całe kontrolowane terytorium, co nie znaczy, że została pokonana.
Po wygranej na tym froncie siły Asada skupiły się na pozostałych enklawach rebelii i do teraz praktycznie jedynym terytorium pod kontrolą zbrojnej opozycji (wspieranej przez Turcję) i dżihadystycznych milicji są obszary na północy kraju, w tym region Idlib. Turcja i zależne od niej milicje syryjskie kontrolują jeszcze obszary przy północnej granicy kraju, przejęte od sił Kurdyjskich. Te - by bronić się przed Turcją - poszły na ustępstwa wobec reżimu, po tym jak Donald Trump zdecydował o częściowym wycofaniu amerykańskich sił z północy Syrii. Ostatecznie część z nich i tak tam została, a w regionie działają wojska rosyjskie, amerykańskie i tureckie.
Od ostatniej ofensywy na Idlib i początku pandemii konflikt jest w dużej mierze zamrożony. Jednak Syria stacza się coraz bardziej w kryzys gospodarczy. Przez część społeczeństwa reżim jest znienawidzony bardziej niż kiedykolwiek. Wojna, poza zniszczeniami, przyniosła nowe, ostre podziały. Trudno powiedzieć, ile potrwa zamrożenie - Asad może próbować znów ostatecznie pokonać milicje kontrolujące Idlib. Kraj jest zniszczony, Damaszek nie ma środków na jego odbudowę, nie są tym też zainteresowane Rosja czy Iran, zaś zachodnie kraje nie chcą wspierać finansowo krwawego reżimu. Z drugiej strony, frustracja społeczeństwa może przerodzić się w nowy bunt. Każdy chaos mogą wykorzystać dżihadyści, w tym Państwo Islamskie, które wciąż ma swoje komórki w kraju.
To krótkie przypomnienie wydarzeń i tak pomija wiele aspektów zarówno z historii wojny jak i obecnej sytuacji. Jednak pozwala pokazać, jak skomplikowana jest sytuacja w Syrii i dlaczego Syryjczykom trudno o nadzieję na lepszą przyszłość - przynajmniej w najbliższych latach.