Do zdarzenia, w wyniku którego zginął 20-letni Grzegorz M., doszło w nocy z 13 na 14 lutego. Mężczyzna przebywał w Meksyku na delegacji.
Śmiercią 20-latka pochodzącego z małej wsi koło Tarnowa zajęła się krakowska Prokuratura Okręgowa. Jak udało się ustalić śledczym, firma z Bochni wysłała do Meksyku trzech mężczyzn. Pracownicy na miejscu mieli wynajęte trzypokojowe mieszkanie z łazienką i pralnią, w której znajdował się sprawny piecyk gazowy, jednak pomieszczenie nie miało wentylacji. Zmęczeni mężczyźni dotarli na miejsce koło północy i każdy z nich położył się spać w innym pokoju. Jak informuje "Rzeczpospolita" nad ranem następnego dnia mężczyzna, który spał w pokoju położonym najdalej od piecyka przebudził się i dostrzegł nieprzytomnych współpracowników. Niezwłocznie wezwał pomoc. Zgon stwierdzono u 20-latka, drugi mężczyzna trafił do szpitala po tym, jak zatruł się tlenkiem węgla.
Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie "narażeniu życia albo zdrowia pracownika i nieumyślnego spowodowania śmierci". Mężczyzna, który odkrył ciało 20-latka, wrócił już do Polski. Jak donosi "Rzeczpospolita" to właśnie m.in. ze złożonych przez mężczyznę wyjaśnień udało się odtworzyć przebieg zdarzeń z tamtej nocy. - Na podstawie dotychczasowych materiałów dowodowych pozyskanych z Meksyku drogą dyplomatyczną nie ma najmniejszych podstaw do twierdzenia, że zmarłemu Polakowi wycięto jakiekolwiek organy. Nie ma żadnego dowodu, który dawałby podstawę do stawiania tezy, że śmierć nastąpiła z innej przyczyny niż zatrucie tlenkiem węgla – przekazała dziennikowi osoba znająca sprawę. Do krajowej prokuratury przesłano dużą część dokumentacji śledczej zgromadzonej przez meksykańskie służby. Koroner oraz prokuratura na miejscu zdarzenia dokonała oględzin ciała, oraz mieszkania, w którym przebywali mężczyźni, z przeprowadzonych czynności stworzono pełną dokumentację. - Ze zdjęć oględzin wynika, że na ciele zmarłego nie ma ran, cięć ani obrażeń mogących wskazywać na to, że ktoś usunął mu narządy wewnętrzne. W mieszkaniu nie znaleziono śladów krwi - przekazuje jeden ze śledczych. W Meksyku przeprowadzono również sekcję zwłok zmarłego 20-latka. Badanie krwi potwierdziło zatrucie tlenkiem węgla.
Jak informuje śledczy, nawet przy ograniczonym zaufaniu do meksykańskich służb usunięcie organów u 20-latka wydaje się niemożliwe - Organy osoby zatrutej tlenkiem węgla nie nadają się do przeszczepu. A zatrucie czadem wydaje się pewne, bo miał je również Polak, który trafił do szpitala - podkreślił rozmówca "Rzeczpospolitej". Ciało zmarłego mężczyzny niedługo wróci do kraju, wtedy polska prokuratura zleci przeprowadzenie ponowne przeprowadzenie sekcji zwłok. - Rodzina ma prawo wiedzieć, co się stało i uciąć makabryczne plotki – dodał.