Sprawą Polaków zajmuje się już polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak podaje Onet.pl, w połowie lutego, trzech młodych (około 20-letnich) Polaków postanowiło wyjechać do pracy do Meksyku. Nie wiadomo jednak, gdzie ani czym mieli się zajmować po przylocie do tego kraju.
Na miejscu dwóm mężczyznom wycięto narządy wewnętrzne. Nie wiadomo, gdzie do tego doszło, ani co się stało z organami. Jeden z nich zmarł - wiadomo, że stracił nerkę i prawdopodobnie inne narządy. Drugi z Polaków jest w śpiączce, a jego stan oceniany jest przez lekarzy jako ciężki. Trzeciemu Polakowi nic się nie stało i zdrowy wrócił do Polski.
Z ustaleń portalu Onet wynika, że to ktoś z Polski załatwił mężczyznom pracę w Meksyku. W ubiegłym tygodniu rodzina jednego z Polaków otrzymała informację o śmierci swojego bliskiego. Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało, że śledztwo prowadzi już miejscowa prokuratura, która zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok.
W programie "Onet Rano" dziennikarz Piotr Halicki przekazał więcej szczegółów na temat zbrodni. - Mieliśmy informację o dwóch osobach. O trzeciej osobie, która już wróciła do Polski, dowiedzieliśmy się od MSZ. Ta osoba na pewno jest objęta postępowaniem prokuratury. Nie mamy jak do niej dotrzeć, bo ze strony organów naszego państwa nie ma w tym żadnego interesu, żebyśmy z tą osobą rozmawiali. To ważne dla dobra śledztwa. Ale wiemy też, że kontakt z tą osobą jest w tym momencie utrudniony - powiedział Halicki.
Dziennikarz zdradził także, że "z zebranych w kilku źródłach informacji wynika, że sprawa może być związana z handlem ludzkimi organami".