W czwartek do Rosji wróciło ośmiu pracowników ambasady w Korei Północnej wraz z członkami rodzin. Powrót był szczególnie trudny ze względu na zamknięcie ruchu pasażerskiego na granicach.
W mediach społecznościowych resortu spraw zagranicznych opisano podróż trzeciego sekretarza ambasady Władysława Sorokina i jego bliskich. Musieli oni przebyć 32 godziny pociągiem i dwie godziny autobusem. Następnie czekała ich - jak informuje ministerstwo - "najważniejsza część trasy", czyli piesze przejście na rosyjską stronę.
W tym celu Rosjanie musieli umieścić dzieci i bagaże na wózku, który następnie pchali na szynach przez ponad kilometr. Najmłodszą pasażerką wózka była trzyletnia córka ambasadora.
Rodzina dotarła do stacji granicznej w miejscowości Chasan, gdzie czekali już na nią urzędnicy z oddziału MSZ we Władywostoku. Sorokinowie autobusem udali się następnie na lotnisko.