We wtorek wieczorem w starciach 30 osób zostało rannych, w tym 17 policjantów. Funkcjonariusze zatrzymali co najmniej 15 uczestników protestu.
Protestujący we wtorek Hiszpanie krzyczeli: "Wolność dla Pablo Hasela" i "Śmierć hiszpańskiemu reżimowi". Wznieśli barykadę z kontenerów na śmieci, a następnie je podpalili. W stronę funkcjonariuszy policji rzucali butelkami, kamieniami i petardami. Hiszpańscy mundurowi użyli gumowych kul.
Kataloński raper Pablo Hasel został skazany na karę dziewięciu miesięcy więzienia za gloryfikowanie terroryzmu w wykonywanych przez niego utworach oraz wpisach na Twitterze, a także używanie obraźliwych słów wobec króla Hiszpanii Filipa VI, monarchii i instytucji państwowych.
Pablo Hasel razem kilkudziesięcioma swoimi zwolennikami zabarykadował się w poniedziałek na uniwersytecie w Leridzie, położonej 150 kilometrów od Barcelony. W ten sposób raper chciał uniknąć kary więzienia. Nad ranem następnego dnia hiszpańscy policjanci wkroczyli na uczelnię i aresztowali Katalończyka. Pablo Hasel wezwał swoich sympatyków do organizowania protestów w jego obronie oraz oskarżył władze Hiszpanii o ograniczanie wolności słowa.
Do zwołania protestów doszło za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wielotysięczne tłumy protestujących zgromadziły się w kilkudziesięciu Hiszpańskich miastach. Najwięcej osób protestowało w regionie, z którego pochodzi raper - Katalonii. Natomiast według danych policji w Barcelonie protestowało ponad 1700 osób. Zgromadzeni domagali się zwolnienia rapera z aresztu, oraz amnestii dla skazanych przez sąd katalońskich przywódców niepodległościowych, tłum nazywał ich "więźniami politycznymi".