Pablo Hasel do piątku 12 lutego miał czas, by poddać się karze dziewięciu miesięcy więzienia i uiścić karę 30 tysięcy euro grzywny. Raper został skazany za użycie obraźliwych słów wobec króla Hiszpanii, a także oczernianie instytucji państwowych w ponad 60 wpisach na Twitterze z lat 2014-2016. Muzyk oskarżał też w swoich tekstach policję, której zarzucał "torturowanie i zabijanie demonstrantów i migrantów".
Nie jest to pierwszy raz, kiery Pablo Hasel jest skazany za gloryfikowanie terroryzmu. W 2014 roku sąd orzekł wobec niego karę dwóch lata więzienia. Wątpliwości śledczych wzbudziły teksty niektórych utworów muzyka. Ostatecznie jednak raper nie odbył kary - jeśli sąd w Hiszpanii pierwszy raz orzeka wyrok nie dłuższy niż na dwa lata i nie dotyczy on przestępstwa związanego z przemocą, to często uwięzienie nie jest uznawane za konieczne. Jednak przy kolejnym wyroku sąd może podjąć decyzję o "odwieszeniu" pierwszego postanowienia i wydłużyć karę więzienia także o wcześniejsze przestępstwo.
W poniedziałek Pablo Hasel zabarykadował się na uniwersytecie w Lleidzie, która znajduje się 150 kilometrów na zachód od Barcelony. Raper przebywał na terenie uczelni z około 20 swoimi zwolennikami. Jak podają hiszpańskie media, policja we wtorek rano wtargnęła na uczelnię i zatrzymała muzyka.
Petycję w obronie muzyka podpisało ponad 200 hiszpańskich artystów, w tym reżyser Pedro Almodóvar czy aktor Javier Bardem. Reporter BBC w Madrycie James Badcock zwraca natomiast uwagę na rosnący problem z wolnością wypowiedzi w Hiszpanii. "Jeśli orzeczenie przeciwko Pablo Haselowi zostanie wykonane, to stanie się on pierwszą osobą, która w ostatnich latach faktycznie trafi do więzienia za korzystanie z wolności słowa".
"Rząd obiecał dokonać przeglądu prawa. Prawne ujęcie przestępstw związanych z wolnością słowa może wydawać się tematem dla akademików, ale ilość graffiti w obronie Hasela, które pojawiły się w hiszpańskich miastach, sugeruje, że wielu młodych ludzi uważa, że stawką jest prawdziwa kwestia wolności" - dodaje James Badcock.
W ostatnią sobotę i w niedzielę w centrum Barcelony zorganizowana została manifestacja solidarności z Haselem. Protest zakończył się starciami z policją. Według szacunków funkcjonariuszy w zamieszkach udział wzięło około 800 osób.