Irlandczycy zrezygnowali z usług rodzimych dentystów, a ubytki w zębach "leczyli" na słonecznej Teneryfie. O wszystkim dowiedziała się policja.
Pomijanie obostrzeń przez Irlandczyków zostało zdemaskowane przez irlandzkie służby, które skontrolowały pasażerów na lotnisku w Dublinie. Okazało się, że 40 procent wylegitymowanych podróżnych leci na Teneryfę, aby zadbać o swój uśmiech. Chcąc uwiarygodnić swoje słowa, przedstawiali funkcjonariuszom potwierdzenia umówionych wizyt.
Radio RTE skontaktowało się z recepcjonistką pracującą w jednej z klinik dentystycznych na Teneryfie. Kobieta potwierdziła, że w ostatnim czasie wielu Irlandczyków umawia się na wizyty, okazuje się jednak, że wielu z nich nie pojawia się w gabinecie, przez co przepadają terminy.
Obowiązujące w Irlandii obostrzenia dotyczące podróży dopuszczają możliwość przemieszczania się do innych krajów, by się leczyć. Jednak irlandzka policja ostrzega, że w przypadku, gdy nie dojdzie do odbycia ustalonej wizyty lub okaże się ona zbędna, zostaną wyciągnięte konsekwencje finansowe. Kara, jaką będą musieli zapłacić nieuczciwi obywatele, może wynieść nawet 2 tysiące euro.
Irlandzka policja zwróciła się do obywateli w tej sprawie. - Informujemy, że to nie jest uzasadniony powód do podróżowania i apelujemy, aby tego nie robić. W rzeczywistości, jeśli kontynuujesz podróż, możesz popełnić dwa różne przestępstwa - ostrzegł Drew Harris zarządzający irlandzką policją.