W ubiegłym roku Aleksiej Nawalny skrytykował film reklamowy, zachęcający do głosowania na rzecz kremlowskich poprawek do konstytucji. Opozycjonista nazwał występujące w nim osoby "sprzedajnymi lokajami", "zdrajcami" i "hańbą dla kraju".
Wypowiedzi polityka nie spodobały się krewnym jednego z bohaterów filmu, 95-letniego weterana Armii Czerwonej Igora Artiomienki i poskarżyli się prokuratorowi. Ten przygotował akt oskarżenia i w ubiegłym tygodniu Aleksiej Nawalny stanął przed sądem. Zdaniem prokuratury, komentarz Nawalnego "dyskredytował honor i godność weterana".
Ponieważ w trakcie rozprawy zeznający online weteran poczuł się źle, została ona przerwana. Na wznowionym posiedzeniu pokrzywdzony Igor Artiomienko zrezygnował z osobistego udziału w rozprawie. Do sądu dotarł list, który miał pochodzić od weterana. Artiomenko obwiniał Nawalnego o swój zły stan zdrowia. Aleksiej Nawalny stwierdził, że list jest "oczywistym fałszerstwem", a weteran nie jest świadomy, w co został wplątany.
Polityk zaznaczył, że on i pozostali działacze opozycji nie zniesławiają weteranów, ale bronią ich przed obecną władzą, która wykorzystuje starszych ludzi. Dodał, że celem procesu jest osłabienie poparcia dla niego wśród rosyjskiego społeczeństwa.
Na koniec sąd zapytał opozycjonistę, czy ma jakieś choroby przewlekłe. Aleksiej Nawalny odpowiedział, że musi się zastanowić, czy ostry brak sympatii do tego sądu kwalifikuje się jako choroba przewlekła.
Nawalnemu za zniesławienie weterana grozi grzywna do miliona rubli lub 240 godzin pracy przymusowej.
Na początku lutego moskiewski sąd odesłał Aleksieja Nawalnego do łagru na 2 lata i 8 miesięcy. Na polityku ciążył wyrok 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności orzeczony w 2014 roku. Odwieszając wyrok sąd uwzględnił, że polityk spędził 10 miesięcy w domowym areszcie.
Występując przed sądem Aleksiej Nawalny podkreślił, że podejmowane wobec niego działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości są bezprawne i odczytuje je jako osobistą zemstę Władimira Putina oraz prokremlowskich środowisk.