Węgry. Ostatnia niezależna stacja radiowa traci koncesję. Krytykowała rząd Orbana. "Wentyl prawdy"

Kolejny smutny moment dla wolności europejskich mediów. Na Węgrzech znika ostatnia niezależna rozgłośnia, znana z krytyki rządu Victora Orbana - Klubrádió. Jej szef zapowiedział, że stacja nie da się uciszyć.

Wolność mediów to już na Węgrzech pojęcie abstrakcyjne - decyzją sądu w Budapeszcie w tym tygodniu koncesję na nadawanie straci rozgłośnia Klubrádió, która jest uważana za ostatnią, dużą niezależną stację radiową w kraju. Rozgłośnia nie stroniła od krytyki rządu Viktora Orbána. Węgierskie Krajowe Stowarzyszenie Dziennikarzy określiło ją "ostatnim spełniającym publiczne funkcje nadawcą audiowizualnym, którego treści są poza wpływem rządu". Do stacji często zapraszano gości, którzy otwarcie krytykowali władzę i wytykali jej błędy.

Węgry. Klubrádió zdjęte z anteny za krytykę rządu

Jak informuje CNN, Klubrádió ostatecznie znika po tym, jak sąd utrzymał w mocy decyzję o odmowie odnawiania licencji na nadawanie - wytłumaczono to "szeregiem naruszeń", których nie sprecyzowano. Rozgłośnia odwołała się do sądu po zeszłorocznej decyzji o cofnięciu licencji m.in. za rzekome naruszenie przepisów dotyczących reklamy, nic to jednak nie dało.

Rząd stworzył ogromny propagandowy balon, a Klubrádió było małą dziurką, wentylem prawdy, przez który mogło uciec powietrze, więc musieli tę małą dziurkę zamknąć, aby mogli stworzyć własny świat, który nie odzwierciedla realiów Węgier

- powiedział Mihaly Hardy, dyrektor ds. Wiadomości w Klubrádió. 

Andras Arato, dyrektor Klubrádió: Nie damy się uciszyć

Andras Arato, dyrektor rozgłośni, powiedział w rozmowie z euronews.com, że planuje odwołać się do węgierskiego sądu najwyższego. Obiecał, że jego media będą nadal działać w Internecie, a jeśli słuchacze będą tylko chcieli je wesprzeć - nie dadzą się uciszyć.

Nie damy się uciszyć. Postaramy się zrobić co w naszej mocy, abyśmy mogli żyć w lepszym świecie

- powiedział Arato, dodając, że to "decyzja polityczna, haniebna i tchórzliwa".

Węgry. Niezależnych mediów coraz mniej 

Jak mówił w rozmowie z Gazeta.pl Dominik Héjj, wykładowca w Instytucie Europy Środkowej i redaktor naczelny portalu portal kropka.hu, ograniczanie wolności mediów na Węgrzech zaczęło się w 2010 roku. Wtedy do parlamentu wpłynęła pierwsza ustawa, która zmieniła funkcjonowanie rady radiofonii i telewizji i zmieniła ją w radę mediów narodowych - za jednym zamachem zostały przejęte media publiczne. W 2014 r. wprowadzono też podatek od reklam, a w 2016 r. doszło do wrogiego przejęcia "Népszabadság", największego opozycyjnego dziennika na Węgrzech. W 2018 r. cały koncern Lajosa Simicski, z którym Orbán był już pokłócony, został przejęty przez ludzi Fideszu. W lipcu 2020 r. przejęli też największy opozycyjny portal Index. Wymierają ostatnie bastiony wolności w węgierskich mediach.

Zobacz wideo Protesty przeciw "ustawie niewolniczej"
Więcej o: