Aleksiej Nawalny osobiście stawi się 5 lutego w sądzie podczas rozpatrywania sprawy dotyczącej zniesławienia weterana II wojny światowej - podaje Forbes.ru. Nawalny nie przyznaje się do winy. Grozi mu grzywna do miliona rubli lub 240 godzin pracy przymusowej.
Sprawa ma związek z nagraniem, które ukazało się w czerwcu na kanale YouTube telewizji RT. Był to materiał propagandowy dotyczący referendum ws. zmian w rosyjskiej Konstytucji. Wystąpił w nim wraz z innymi znanymi postaciami weteran wojenny Ignat Artiomenko. Nawalny umieścił w mediach społecznościowych swoją wypowiedź, w której nazwał bohaterów nagrania m.in. "wstydem dla kraju". Komitet Śledczy wszczął wówczas postępowanie przeciwko Nawalnemu. Zdaniem prokuratury, komentarz Nawalnego "dyskredytował honor i godność weterana".
We wtorek moskiewski sąd odesłał Aleksieja Nawalnego do łagru na 2 lata i 8 miesięcy. Na polityku ciążył wyrok 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności orzeczony w 2014 roku. Odwieszając wyrok sąd uwzględnił, że polityk spędził 10 miesięcy w domowym areszcie. Adwokaci Aleksieja Nawalnego zapowiedzieli apelację i powiadomienie Rady Europy o tym, że Rosja łamie wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Z decyzją sądu nie zgadzają się obrońcy Aleksieja Nawalnego. Adwokat Olga Michaiłowa powiedziała dziennikarzom, że dla uwolnienia polityka zostaną wykorzystane wszystkie możliwości prawne w Rosji i w międzynarodowych trybunałach. Występując przed sądem Aleksiej Nawalny podkreślił, że podejmowane wobec niego działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości są bezprawne i odczytuje je jako osobistą zemstę Władimira Putina oraz prokremlowskich środowisk.
Decyzję moskiewskiego sądu potępili m.in. liderzy unijnych instytucji.