Masowe protesty w Rosji przeciwko skazaniu Aleksieja Nawalnego rozjuszają tamtejsze władze. Działalność samego Nawalnego - również. Polityk nagłaśniał w mediach społecznościowych korupcję władz. Śledztwa Nawalnego dotyczyły przede wszystkim Władimira Putina i jego najbliższych współpracowników. 2 lutego sąd zdecydował o zmianie wyroku w zawieszeniu, wydanego w 2014 roku, na bezwzględną karę więzienia. Ta kara to 3,5 roku kolonii karnej. Jednak sąd przychylił się do wniosku prokuratury, by doliczyć do niej czas, jaki polityk spędził w areszcie domowym. Ostatecznie Nawalny odsiedzi w kolonii karnej 2 lata i 8 miesięcy.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni rosyjskie sądy ukarały 1250 zwolenników Aleksieja Nawalnego. Według ustaleń portalu OVD-Info, podczas trzech demonstracji, które miały miejsce 23 stycznia, 31 stycznia oraz 2 lutego, zatrzymano łącznie 12 tysięcy osób. Wśród aresztowanych byli także reporterzy.
Jak podają rosyjscy obrońcy praw człowieka, przez ostatnie dwa tygodnie zostało skazanych 750 osób. Otrzymały one kary pozbawienia wolności od 2 do 25 dni. Natomiast na ponad 500 osób zostały nałożone kary finansowe. Łączna ich suma wynosi 6 milionów rubli (ok. 300 tysięcy złotych).
Uczestnikom protestów zarzuca się udział i podżeganie do nielegalnych zgromadzeń, a także złamanie zasad bezpieczeństwa związanych z pandemią. Kilkadziesiąt osób biorących udział w demonstracji zostało także oskarżonych o nakłanianie nieletnich do udziału w nielegalnym zgromadzeniu lub o napaść na funkcjonariusza. Według rosyjskich obrońców praw człowieka areszty śledcze i komisariaty są przepełnione. Z tego powodu część osób przetrzymywana jest na dworze, w zakratowanych autobusach.