Kobieta, która zgłosiła śmierć mężczyzny sprawowała nad nim opiekę. Schorowany 66-latek zmarł 11 listopada 2020 roku, dlatego opiekunka zgłosiła ten fakt odpowiednim służbom. Kobieta nie znała i nie miała żadnych informacji o krewnych zmarłego - informuje austriacka telewizja ORF.
Na początku stycznia kobieta została poproszona przez notariusza o pomoc przy sporządzaniu testamentu mężczyzny. Po wejściu do mieszkania okazało się, że ciało sąsiada w dalszym ciągu się w nim znajdowało.
Pracownicy urzędu miasta w Wiedniu tłumaczyli, że służby pogrzebowe po prostu "zapomniały" zabrać zwłoki 66-latka. - To bardzo niefortunna okoliczność i problem komunikacyjny między zespołem zaświadczającym o śmierci a służbami pogrzebowymi - mówił Nikolaus Salzer, dyrektor miejskiego centrum ds. sanitarnych.
Salzer przekonywał, że wszczęte zostało wewnętrzne śledztwo, którego celem ma być dokładne ustalenie, z jakiego powodu doszło do tego zaniechania i kto jest za nie odpowiedzialny. Urzędnik określił tę sprawę jako "bezprecedensową".
Do tej pory miejskie władze nie ustaliły daty pogrzebu. Aby tak się stało, najpierw trzeba odnaleźć krewnych mężczyzny. - Wciąż próbujemy dowiedzieć się, czy są jacyś członkowie rodziny, którzy chcieliby zorganizować pogrzeb - poinformował Florian Keusch z wiedeńskiej instytucji zajmującej się pogrzebami komunalnymi. Jeśli krewni się nie odnajdą, pogrzeb zostanie zorganizowany przez miasto.