Rozprawa w sądzie w Moskwie rozpoczęła się we wtorek rano. Na sali pojawili się dyplomaci z ponad 20 państw, w tym przedstawiciele polskiej ambasady, którzy obserwują wydarzenia wokół Aleksieja Nawalnego.
Występując przed sądem Aleksiej Nawalny stwierdził, że podejmowane wobec niego działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości są bezprawne. Podkreślił, że odczytuje je jako osobistą zemstę ze strony prezydenta Władimira Putina oraz prokremlowskich środowisk. Adwokaci powiedzieli, że jego zatrzymanie, aresztowanie i rozprawa sądowa odbywają się z naruszeniem kodeksu postępowania karnego.
- Ja nie uznaję tego przedstawienia, ono jest niezgodne z prawem i żądam natychmiastowego uwolnienia - oświadczył opozycyjny polityk. Zażądał też uwolnienia wszystkich swoich zwolenników. Gdy w sądzie trwało posiedzenie, na zewnątrz policja zatrzymywała osoby, które chciały wyrazić solidarność z Nawalnym. Według rosyjskich niezależnych mediów zatrzymano 311 osób, w tym dziennikarzy.
Rosyjska prokuratura zażądała zamienienia kary pozbawienia wolności w zawieszeniu na karę bezwzględnego więzienia. W 2014 r. Aleksiej Nawalny został skazany na 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności w związku z oskarżeniem o finansowe machinacje na szkodę koncernu „Yves Rocher”. Wykonanie wyroku zawieszono na 5 lat, a w 2017 r. okres tak zwanej próby przedłużono do 29 grudnia 2020 r.
W połowie stycznia rosyjska służba więziennictwa wystąpiła do sądu o odwieszenie Aleksiejowi Nawalnemu starego wyroku. Funkcjonariusze uznali, że polityk wielokrotnie naruszył warunki próby. Wniosek poparła Prokuratura Generalna.
Aleksiej Nawalny został zatrzymany 17 stycznia po powrocie do Rosji z Niemiec.