Protesty w Rosji. Policja zatrzymała 4 tys. osób, w tym żonę Aleksieja Nawalnego

Tysiące ludzi wyszły na ulice Moskwy, aby wyrazić solidarność z Aleksiejem Nawalnym. W ponad 100 innych miastach Rosji demonstrowało od kilkudziesięciu do kilku tysięcy osób. W stolicy policja zatrzymała do tej pory około 1000 osób, a w całym kraju ponad 3300. Wśród zatrzymanych są m.in. żona Julia Nawalna oraz opozycjonista Ilia Jaszyn.

Najliczniejsze demonstracje odbyły się w Moskwie i Petersburgu. Ich uczestnicy podkreślają brutalność policjantów i żołnierzy Gwardii Narodowej. Świadkowie stwierdzili, że funkcjonariusze w różnych miejscach używali: paralizatorów, gazów łzawiących, tarcz i pałek. Zatrzymano między innymi żonę Aleksieja Nawalnego - Julię, dziennikarza Siergieja Parchomienkę i opozycyjnego polityka Ilię Jaszyna. Według różnych doniesień, do policyjnych aresztów trafiło ponad 80 niezależnych dziennikarzy. Funkcjonariusze mieli zatrzymywać nie tylko uczestników protestu, ale też przypadkowych przechodniów.

Zatrzymanie Julii NawalnejJulia Nawalna zatrzymana w trakcie demonstracji w Moskwie. Zabrana sama

Zobacz wideo Tak wydarzenia sprzed transferu do Berlina opisywali najbliżsi Nawalnego

Protesty w Rosji. Policja zatrzymała 4 tys. osób, w tym żonę Aleksieja Nawalnego, Julię

Demonstrujący w Moskwie opozycjonista Ilia Jaszyn przed zatrzymaniem zwrócił uwagę, że ruch protestacyjny w obronie Aleksieja Nawalnego zaostrzył się i zyskał nowych zwolenników. - Mam wrażenie, że ludzi wyszło nie mniej, ale w niektórych miejscach nawet więcej - powiedział opozycjonista. - Narasta protestacyjna fala, ludzi jest coraz więcej i przyłączają się nowe miasta. Władza jednych przestraszyła, ale innych raczej rozzłościła swoimi policyjnymi metodami i ludzie przestają się bać - podkreślał opozycyjny polityk.

Odnalazł się właściciel 'pałacu Putina'. Luksusowa rezydencja ma należeć do rosyjskiego biznesmena  (zdjęcie ilustracyjne)Odnalazł się właściciel "pałacu Putina". Ma nim być rosyjski biznesmen

Młodzi ludzie, którzy brali udział w protestach, podkreślali, że "w Rosji przyszedł czas na zmiany".
- Boimy się postępowania karnego, ale mamy nadzieję uniknąć takiej odpowiedzialności - tłumaczyli.
- To nie jest najwyższa cena, która możemy zapłacić za to, żeby kraj był normalny i rozwijał się tak, jak tego chcą ludzie - dodawali.

Z kolei Federalna Agencja Nadzoru Telekomunikacyjnego zagroziła wysokimi grzywnami portalom, które będą publikowały sprzeczne z oficjalnymi dane o liczebności protestów i ich przebiegu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zarzuciło ambasadzie Stanów Zjednoczonych, że wtrąca się w wewnętrzne sprawy Rosji, a prokuratura ostrzegła uczestników demonstracji przed odpowiedzialnością karną za udział w nielegalnych zgromadzeniach. Zdaniem rosyjskich obrońców praw człowieka, to największa fala represji wobec opozycji w ciągu ostatnich 20 lat.

Aleksiej Nawalny w areszcie. Proces zaplanowano na 2 lutego

Aleksiej Nawalny od 17 stycznia przebywa w moskiewskim areszcie i pozostanie tam do procesu, który zaplanowano na 2 lutego. Federalna Służba Wykonywania Kar chce, aby opozycjoniście odwieszono stary wyrok 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Nawalny został zatrzymany na lotnisku w Moskwie, kilkadziesiąt minut po powrocie z zagranicy. Wcześniej przez pięć miesięcy leczył się w Niemczech po tym, gdy próbowano go zamordować bojową substancją trująca z grupy nowiczoków.

Więcej o: