Siarczysty mróz nie zniechęca Rosjan do wychodzenia na ulicę w obronie Aleksieja Nawalnego. W kilkudziesięciu miastach mieszkańcy z rosyjskimi flagami głośno skandują hasła przeciwko władzy. Policja interweniuje i aresztuje wielu demonstrantów. Protesty mają się odbywać w ponad 60 miastach. Od kilku dni rosyjskie organy ścigania prowadzą działania prewencyjne. Zatrzymano najbliższych współpracowników Aleksieja Nawalnego, a kilkudziesięciu innym wręczono pisemne ostrzeżenia.
Rosyjscy śledczy oznajmili, że w sobotę "agresywnie nastawieni obywatele uczestniczący w zgromadzeniu w centrum Moskwy, odbywającym się bez zezwolenia władz" zranili dwóch funkcjonariuszy gwardii narodowej, a także jednego policjanta.
W dalszej części swojego stanowiska śledczy przekazali, że w innym miejscu Moskwy protestujący mężczyzna najechał samochodem na policjanta. Miała to być "odpowiedź na prawomocne żądania" funkcjonariusza.
W niedzielę w Moskwie zatrzymano aktywistkę grupy Pussy Riot Marię Alochinę, która przekazała o wszczęciu sprawy karnej o potrąceniu policjanta przez samochód, w którym się znajdowała. Alochina nie posiada prawa jazdy ani samochodu.
O sprawach karnych w sprawie rzekomej przemocy demonstrujących wobec funkcjonariuszy było głośno już w 2019 roku. Wówczas protesty w Moskwie zostały zorganizowane w związku z wyborami do Dumy Miejskiej.