Cytowany przez portal rbc.ru Dmitrij Pieskow powiedział, że obiekt, o którym mowa w materiale Nawalnego "na pewno istnieje i jest czyjąś własnością". Następnie pytał ironicznie "co prezydent ma z tym wspólnego", tłumacząc jednocześnie, że przypisywanie pałacu Putinowi jest "kłamstwem".
Pieskow argumentował ponadto, że padające w materiale opublikowanym już po powrocie Nawalnego do Rosji sformułowania dotyczące opisu pałacu "są w sposób oczywisty błędami przy tłumaczeniu z angielskiego". Rzecznik Kremla pytał, "dlaczego materiał wyjściowy został stworzony właśnie w tym języku". Dodał także, że władze Rosji jeszcze przed opublikowaniem materiału wiedziały, że "przygotowywane były tak zwane materiały demaskatorskie; pseudodemaskatorskie, i ataki informacyjne na prezydenta".
W niedzielę rosyjski parlamentarzysta Andriej Klimow mówił, że istnieją pewne dane, na podstawie których można stwierdzić, że "zagraniczne służby specjalne miały związek z przeprowadzeniem odbywających się bez zezwolenia akcji". Wymienił przy tym publikacje związane z demonstracjami na stronie internetowej ambasady USA w Moskwie.
Materiał wideo zamieszczony został na stronie internetowej Aleksieja Nawalnego i trwa dwie godziny. Na początku sam Nawalny opowiada o karierze Władimira Putina jako funkcjonariusza KGB na placówce w ówczesnych Niemczech Wschodnich.
Następnie wskazano, że posiadłość pod Gelendżykiem, którą przypisywano biznesmenowi Aleksandrowi Ponomarience należy do otoczenia rosyjskiego prezydenta. Jej wybudowanie miało kosztować 100 mld rubli, czyli ponad 1,3 mld dolarów.
W materiale przedstawione zostały szkice architektoniczne, a także wizualizacje wnętrz obiektu, którego powierzchnia wynosi 18 tys. metrów kwadratowych. Składa się na to kilkadziesiąt pokoi, teatr, kasyno, ogromna oranżeria, amfiteatr czy podziemny tunel prowadzący na brzeg morza. W budowie posiadłości miały uczestniczyć wielkie firmy, kierowane przez ludzi z otoczenia przywódcy Rosji.