Centrum Moskwy, w okolicach Placu Puszkina i Placu Maneżowego zajmują demonstranci. Protestujących otaczają funkcjonariusze policji, którzy próbują zepchnąć ludzi w boczne ulice i do pobliskich stacji metra.
Kilkadziesiąt osób ucierpiało w starciach demonstrantów z policjantami, w tym sami funkcjonariusze oraz dziennikarze. Protestujący wznoszą hasła: "uwolnić Nawalnego", "żądamy przemian" i "Rosja będzie wolna".
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji podało, że w Moskwie pojawiło się 4 tys. osób, ale źródła związane z opozycją twierdzą, że może być ich od 15 do 40 tys.
Według rosyjskich mediów niezależnych w Moskwie i innych regionach Rosji zanotowano gwałtowny spadek jakości internetu i telefonii komórkowej.
Wśród zatrzymanych w Moskwie była żona Aleksieja Nawalnego - Julia, którą po kilku godzinach miano wypuścić z aresztu, a także jedna z jego bliskich współpracowniczek - Lubow Sobol. Wcześniej, na chwilę przed sobotnimi protestami, ten sam los spotkał rzeczniczkę opozycjonisty Kirę Yarmysh. Współpracowników Nawalnego umieszczono w aresztach także w kilku innych miastach, m.in. Władywostoku, Nowosybirsku i Krasnodarze.
Moment zatrzymania Sobol można zobaczyć na poniższym nagraniu:
Jak informuje BBC, tysiące ludzi wzięło już udział w manifestacjach również na rosyjskim Dalekim Wschodzie, gdzie panuje obecnie ekstremalny mróz. W położonym na Syberii mieście Jakuck, gdzie siły bezpieczeństwa również dokonały zatrzymań, temperatura spadła do nawet -52 stopni Celsjusza.
We Władywostoku, położonym przy granicach z Chinami i Koreą Północną, w proteście mogło wziąć udział 3 tys. osób, choć lokalne władze podały, że na ulicach pojawiło się 500 demonstrantów. Również w tym mieście doszło do starć z policją.
"Skala dzisiejszych protestów w Rosji jest znaczna, szczególnie jeżeli uwzględnimy ich nielegalny charakter (władza czasami zgadza się na legalne protesty i wtedy znacznie rośnie frekwencja) i niesprzyjającą porę roku. Ze szczególną uwagą warto przyglądać się mobilizacji prowincji" - ocenił Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
- Aleksiej Nawalny od niedzieli wieczorem jest przetrzymywany na komisariacie policji w Chimkach na przedmieściach Moskwy - podał adwokat opozycjonisty Wiaczesław Gimadi. Opozycjonista wrócił do Rosji po pięciomiesięcznym leczeniu w Niemczech. Od sierpnia opiekowali się nim berlińscy lekarze, którzy orzekli, że próbowano go zamordować przy użyciu trucizny. Zatrzymano go w trakcie kontroli paszportowej.
Według adwokatki Olgi Michajłowej opozycjonista przebywał w strefie tranzytowej portu lotniczego. To oznacza, że formalnie przez dłuższy czas nie pozwalano mu przekroczyć granicy Rosji. Dopiero w nocy jego adwokaci poinformowali, że został przewieziony na komisariat policji w Chimkach koło Moskwy. W poniedziałek rosyjski sąd zdecydował o areszcie Aleksieja Nawalnego na 30 dni.
Według rosyjskich władz, zatrzymanie ma związek z rzekomymi "licznymi naruszeniami" warunków zawieszenia jego wyroku z 2014 roku ws. rzekomego oszustwa. Ma pozostać w areszcie do decyzji sądu w tej sprawie. Grozi mu do 3,5 roku pozbawienia wolności. Opozycjonista twierdzi, że zarzut jest "zmyślony".
Po tym, jak Nawalny powrócił do ojczyzny, jego współpracownicy opublikowali w internecie film o luksusowym czarnomorskim kurorcie, który ich zdaniem należy do prezydenta Władimira Putina.