Wyrok został opublikowany 19 stycznia. Jak informuje Agencja Reutera, 43 lata więzienia to "najwyższa jak dotąd kara" w takiej sprawie w Tajlandii. 65-latka przyznała się do stawianych jej zarzutów i potwierdziła, że w 2014 i 2015 roku opublikowała na Facebooku i YouTube łącznie 29 wpisów i filmów obrażających tamtejszą rodzinę królewską.
Kobieta zamieściła wpisy w sieci po puczu z 2014 roku, w wyniku którego zajmujący wówczas stanowisko premiera Prayuth Chan-Ocha objął władzę w kraju. Publikowane przez 65-latkę materiały - jak wskazano w uzasadnieniu wyroku - miały krytyczny i obraźliwy charakter wobec monarchii. Oprócz Preelert, podobne zarzuty usłyszały setki osób.
Kobieta była reprezentowana w sądzie przez członka Tajskich Prawników na Rzecz Praw Człowieka, Pawinee Chumsriego. Początkowo zasądzona kara wynosiła aż 87 lat więzienia, jednak przyznanie się przez 65-latkę do winy wpłynęło na złagodzenie wyroku.
Organizacja Amnesty International wyraziła zaniepokojenie z powodu wyroku oraz stawiania przed sądem kolejnych aktywistów - podała agencja Reutera.
Krytykowanie lub obrażanie rodziny królewskiej obwarowane jest w Tajlandii bardzo surowymi przepisami. Naruszenie zasad na tym polu może skutkować wieloletnim pozbawieniem wolności. Potencjalne kary za to przestępstwo zaczynają się od 15 lat więzienia.
Organizacja Amnesty International wyraziła zaniepokojenie z powodu wyroku oraz stawiania przed sądem kolejnych aktywistów - podała agencja Reutera.
W poniedziałek, dzień przed wydaniem wyroku w sprawie Preelert, aresztowany został inny mężczyzna, który również w 2014 roku publikował w sieci treści związane z monarchią. W jego przypadku były to artykuły i wiersze, które zdaniem sądu zawierały kłamstwa na temat rodziny królewskiej. Jeszcze nie wiadomo, jakiej kary będą się dla niego domagali śledczy.