Z LeDuffem rozmawialiśmy wieczorem 18 stycznia, na dwa dni przed zmianą władzy w Białym Domu. Zastanawialiśmy się m.in. nad tym, jaką Amerykę Donald Trump zostawia po czterech latach swojej prezydentury, jakie problemy i wyzwania stoją dzisiaj przed amerykańskim społeczeństwem, a także jaka jest kondycja dwóch partii, przodujących na amerykańskiej scenie politycznej. Poniżej kilka opinii naszego rozmówcy, a cały wywiad możecie obejrzeć w formie załączonego do tego artykułu wideo.
Czy Stany Zjednoczone wyciągną wnioski z prezydentury Trumpa:
Czy odrobiliśmy lekcję z prezydentury Trumpa? Myślę, że raczej przypomnieliśmy sobie, kim byliśmy. Ci kolesie na Kapitolu wyświadczyli nam przysługę, chociaż wolałbym, żeby to nigdy się nie wydarzyło. Pobudka! Jest mnóstwo roboty do wykonania. Nie na Twitterze i nie w telewizji, musimy być wspólnotą. Musimy więcej oczekiwać od samych siebie i od swoich sąsiadów. Nie możemy liczyć tylko na rząd i na policję, siedząc na kanapie, zajadając się śmieciowym żarciem i skacząc po Netfliksie. Potrzeba znacznie więcej, żeby być narodem.
Ultraprawicowi radykałowie i fanatycy to tylko część wyborców Trumpa, zdecydowana mniejszość:
Na Kapitolu widzieliście może dwa tys. ludzi. Moja matka głosowała na Trumpa, a nie jest wariatką, podziwiam ją bardziej niż jakąkolwiek kobietę na tym świecie. Mój brat też głosował na Trumpa, a nie biega po rządowych budynkach z bronią, kamuflażem i rogami bizona. Tych najtwardszych wyborców Trumpa jest może 10 mln, ale poza nimi jest jeszcze z 65 mln ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że jako państwo nie posunęliśmy się do przodu. Może ci ludzie, którzy głosowali na Trumpa tak naprawdę są rozsądni? Może 40 proc. ludności latynoskiej i 20 proc. ludności czarnoskórej ma powód, żeby na niego głosować? Może to nie obłęd czy kult jednostki? Jeśli ktoś jest w stanie pojąć, o czym Trump mówi, jest w stanie mówić tak samo naturalnie jak on, ale jednocześnie nie być takim bucem, bufonem i nie dzielić tak społeczeństwa, to może dojść do władzy.
W jaki sposób Trump zmienił Partię Republikańską:
Zmienił ją o tyle, że biała klasa pracująca zazwyczaj była elektoratem demokratów, a on przyciągnął ich do Partii Republikańskiej. Republikanie byli raczej partią klasy średniej i najbogatszych. Biała klasa pracująca opuściła demokratów. Demokraci byli partią klasy pracującej, mniejszości etnicznych, mniejszości seksualnych. Generalnie tego, co kojarzymy z lewicą. Trump odebrał im część czarnoskórych wyborców i część latynoskich wyborców. Dlaczego? Bo ludzie w głębi duszy są bardziej konserwatywni, nie lubią radykalnych zmian. W Stanach Zjednoczonych czarna społeczność chodzi do kościoła, jest starej daty, konserwatywna. To samo Latynosi, którzy są katolikami. Tyle że do tej pory ani dla jednych, ani dla drugich nie było miejsca w republikańskim Country Clubie. Ten republikański Country Club, reprezentowany przez Mitcha McConnella i innych ludzi z Kapitolu, nie chce już Trumpa, ale chce ludzi, których przyciągnął. Chociaż moim zdaniem nie chodzi im o ludzi, ale o głosy. Tak właśnie Trump przekształcił Partię Republikańską. Republikanie próbują teraz rozgryźć, czy mają u siebie kogoś, kto jest populistą, ale kto nie rozpocznie wojny, nie zacznie znów dzielić społeczeństwa, tylko będzie rozmawiać z ludźmi o ich problemach.
Jaka polityczna przyszłość czeka Trumpa:
Wypadł z gry. Nie będą się nim zajmować. Mitch McConnell, lider republikańskiej większości w Senacie i bardzo potężny polityk, wyparł się Trumpa. Lider republikanów w Izbie Reprezentantów zrobił to samo. Obaj chodzili wokół Trumpa na klęczkach przez cztery lata, a teraz się od niego odcięli. (…) On już ma partię, nie musi niczego zakładać. (...) ma za sobą jakieś 10 mln ludzi, to na pewno. Tyle że on nie wróci. Jest w fatalnej formie.
'Detroit. Sekcja zwłok Ameryki', Charlie LeDuff Strona internetowa publio.pl
Charlie LeDuff, 'Shithow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje'