Joe Biden po zaprzysiężeniu na prezydenta USA wygłosił swe pierwsze przemówienie. - Moi drodzy goście, rodacy, Amerykanie. To jest dzień demokracji, dzień Ameryki, dzień historii i nadziei - mówił, oklaskiwany przez tłum.
Świętujemy dziś nie triumf kandydata, ale triumf sprawy, sprawy, którą jest demokracja. Wola narodu została wysłuchana. Po raz kolejny dowiedzieliśmy się, jak krucha i cenna jest demokracja. Ta demokracja w tej chwili zatriumfowała, moi przyjaciele. Kilka dni temu przemoc próbowała zatrząść podstawami naszego Kapitolu. Jesteśmy jednym narodem, niepodzielnym, który pokojowo przekazuje władzę - tak, jak robiliśmy to od ponad 200 lat
- wskazywał Biden. - Gdy patrzymy naprzód, na naszą dumną, optymistyczną drogę... Gdy patrzymy na nasz naród... chcę powiedzieć, że dziękuję moim poprzednikom z obydwu partii, którzy są tu dzisiaj. I wiem, jaka jest odporność naszej konstytucji i jaka jest siła naszego narodu - dodał.
Dziś, w ten styczniowy dzień, cała moja dusza znajduje się właśnie tu [to nawiązanie do słów Abrahama Lincolna: "cała moja dusza znajduje się w tej ustawie"], w tym, aby zjednoczyć Amerykę. Proszę każdego Amerykanina, żeby przyłączył się do mnie w tej wielkiej sprawie. Abyśmy zjednoczyli się w walce z nienawiścią, gniewem, ekstremizmem, niechęcią, bezprawiem, przemocą, chorobą, brakiem pracy i nadziei. Dzięki jedności i ciężkiej pracy jesteśmy w stanie dokonać wielkich rzeczy (...) Wiem, że to może brzmieć jak fantazja głupca, ale nasza historia jest ciągłą walką pomiędzy ideałem Ameryki a brutalną, paskudną rzeczywistością, pełną rasizmu i demonizacji, które od lat rozdzierają ten kraj. (...) Bez jedności nie będzie pokoju, nie będzie postępu, tylko wyczerpująca wściekłość. Nie będzie narodu, a kraj pogłębiony w chaosie. Jesteśmy to w stanie zrobić też teraz, musimy sprostać tej chwili
- mówił Joe Biden. - Zacznijmy od zera, wszyscy. Zacznijmy się na nowo słuchać i dostrzegać, każde nierozumienie nie musi być powodem do totalnej wojny, musimy odrzucić kulturę, w której manipuluje się faktami. Moi rodacy, Amerykanie, musimy być lepsi niż do tej pory. Głęboko wierzę, że jesteśmy w stanie to zrobić - wskazywał.
Nowy prezydent USA nawiązał też do problemu nierówności rasowych i społecznych.
Wołanie o sprawiedliwość rasową, które rozbrzmiewa i porusza nas od 400 lat, to marzenie o sprawiedliwości dla wszystkich nie będzie już odkładane na później
Teraz, właśnie teraz, gdy pojawia się ekstremizm polityczny, gdy pojawiają się supremacja białych i wewnętrzny terroryzm - musimy stawić temu czoła, pokonamy to. Aby pokonać te wyzwania i aby odbudować duszę Ameryki potrzebujemy więcej, niż tylko słów. Potrzebujemy najbardziej ulotnej rzeczy w demokracji - jedności
- zapowiedział.
Joe Biden na koniec swojego przemówienia poprosił wszystkich o zmówienie wspólnej modlitwy w intencji 400 tysięcy Amerykanów, którzy stracili życie z powodu pandemii koronawirusa. - I zakończę tym, od czego zacząłem. Od świętej przysięgi, składanej przed Bogiem i wami wszystkimi. Daję wam słowo, że zawsze będę bronił naszej konstytucji, będę chronił demokracji i bronił Ameryki. Wszystko w służbie i odpowiedzialności, myśląc nie o swoim interesie, ale o was wszystkich. Niech to będzie czymś, co będzie nas prowadzić. Demokracja, prawda i uczciwość nie zginą na naszej warcie, to jesteśmy winni naszym przodkom i generacjom naszych następców. Miejcie wiarę, że będzie dobrze. Niech Bóg błogosławi Amerykę, dziękuję ci, Ameryko - zakończył.