14 stycznia w Korei Północnej odbyła się parada wojskowa z okazji pierwszego od pięciu lat zjazdu Partii Pracy Korei. Stojący na podium przywódca kraju Kim Dzong Un obserwował tysiące maszerujących żołnierzy i "najpotężniejszą na świecie broń" - podała oficjalna agencja prasowa reżimu KCNA.
Parada wojskowa w Pjongjangu była wydarzeniem wieńczącym zjazd Partii Pracy Korei, podczas którego Kim Dzong Un otrzymał tytuł sekretarza generalnego partii. Podczas północnokoreańskiego pokazu siły zaprezentowano m.in. pociski balistyczne wystrzeliwane z okrętów podwodnych. Agencja KCNA podaje, że "widzowie ryknęli, gdy żołnierze pokazali najbardziej zaawansowaną broń strategiczną w kraju". W relacji KCNA pojawiło się także stwierdzenie, że podczas parady można było zobaczyć pociski, które mogą "zapobiegawczo i całkowicie zniszczyć każdego wroga spoza naszego terytorium" - pisze "The Guardian".
Podczas ośmiodniowego zjazdu Partii Pracy Korei Kim Dzong Un mówił m.in. o planach ratowania gospodarki kraju przed konsekwencjami pandemii koronawirusa oraz klęsk żywiołowych, które zniszczyły północnokoreańskie plony. Zapowiadał także dalsze zbrojenia nuklearne. Jego słowa mają prawdopodobnie wywrzeć presję na rządy Joe Bidena, który 20 stycznia obejmie władzę w USA. Amerykański polityk nazwał go niegdyś "bandytą" i oskarżył Donalda Trumpa o to, że nie zależy mu na denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Kim Dzong Un co prawda nie wykluczył rozmów z nowym prezydentem USA, ale powiedział, że los stosunków obu państw będzie zależał od tego, czy Waszyngton porzuci "wrogą politykę" wobec Pjongjangu.