Nawalny poinformował o zamiarze powrotu do Rosji w krótkim wideo opublikowanym na Instagramie. W sierpniu 2020 r. opozycjonista stracił przytomność, lecąc samolotem z Tomska do Moskwy. Rodzina i przyjaciele przetransportowali go do Berlina. Stwierdzono tam, że Nawalny został otruty bojowym preparatem z grupy substancji nowiczok o działaniu paralityczno-drgawkowym. Informację o otruciu Nawalnego potwierdziły również niezależne laboratoria we Francji i Szwecji.
"Pytanie wrócić, czy nie nigdy nie przede mną nie stało. To dlatego, że nigdy nie wyjeżdżałem. Znalazłem się na niemieckim oddziale intensywnej terapii tylko z jednego powodu: próbowali mnie zabić" - podkreślił opozycjonista.
Aleksiej Nawalny zaznaczył, że jest "prawie zdrowy" i wreszcie może wrócić do domu. Nawalny powiedział, że do Moskwy zamierza powrócić w niedzielę 17 stycznia samolotem linii lotniczych Pobieda. "Rosja to mój kraj, Moskwa to moje miasto, tęsknię za nimi" - napisał opozycjonista.
Aleksiej Nawalny może po powrocie do Rosji trafić do łagru. Federalna Służba Wykonywania Kar złożyła wniosek o odwieszenie wyroku skazującego opozycjonistę na 3 i pół roku pozbawienia wolności. Służba jeszcze w grudniu ubiegłego roku wzywała Nawalnego na rozmowę, grożąc mu, że jeśli się nie stawi na wezwanie, to naruszy warunki zawieszenia wyroku pozbawienia wolności.
"Putin, który wydała rozkaz mojego zabójstwa, każe swoim sługom zrobić wszystko, abym nie wracał. Służby prezydenta zachowują się jak zwykle, fabrykują przeciwko mnie nowe sprawy karne. Ale mnie nie interesują, co mogą mi zrobić" - napisał Nawalny.
Aleksiej Nawalny został skazany w 2014 r. na trzy i pół roku pozbawienia wolności za rzekomą defraudację funduszy firmy Yves Rocher. Sąd jednak zawiesił wykonanie jego wyroku na okres próby. Opozycjonista uważa, że wraz z 30 grudnia 2020 r. upłynął okres, na który sąd zawiesił jego wyrok karny, a wniosek Federalnej Służby Wykonywania Kar jest próbą powstrzymania jego powrotu do kraju.