W nocy ze środy na czwartek polskiego czasu, w Stanach Zjednoczonych doszło do zamieszek na Kapitolu. Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się na teren Kongresu USA w trakcie głosowania Senatu. Jak pisał Maciej Kucharczyk dla Gazeta.pl specjalna służba dbająca o bezpieczeństwo Kapitolu i polityków nie była wystarczająco przygotowana na taki atak. Informator CNN przekazał, że przed rozpoczęciem głosowania Pentagon wahał się zbyt długo z podjęciem decyzji o wysłaniu żołnierzy na protest, co doprowadziło do rozrostu zamieszek na dużą skalę.
Zgodnie z pismem skierowanym przez władze Waszyngtonu do Pentagonu podczas głosowania nad wynikiem wyborów nad bezpieczeństwem Kapitolu miało czuwać 340 żołnierzy Gwardii Narodowej. Władze Waszyngtonu spodziewały się, że może dojść do demonstracji, jednak nie zakładały, że dojdzie do zbiorowej przemocy. Ponadto, funkcjonariusze, którzy mieli ochraniać ten teren, nie byli przygotowani na ataki demonstrantów.
O bezczynność obwiniany jest również Pentagon, który otrzymał zawiadomienie o protestach, ale uznał, że jest zbyt lakoniczne, ponieważ brzmiało "Potrzebujemy pomocy". Pierwsza taka prośba została wysłana o godzinie 14. Z powodu braków formalnych we wniosku burmistrz prawie przez półtorej godziny ustalał z biurem Pentagonu, jakie posiłki są potrzebne. - Polegamy na ocenie straży Kapitolu i federalnych służb bezpieczeństwa, które przedstawiają szacunki na podstawie własnych prognoz rozwoju sytuacji - odbijał te zarzuty rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman.
Należy podkreślić, że kiedy zapadła już decyzja o wysłaniu dodatkowych żołnierzy do ochrony Kapitolu, to minęło sporo czasu, ponieważ funkcjonariusze Gwardii Narodowej musieli zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt.
Podczas zamieszek na Kapitolu doszło do starć ze służbami. Zginęło pięć osób. Wielu policjantów zostało rannych. Jedną z uczestniczek szturmu na Kapitol postrzelono w klatkę piersiową. Zmarła w szpitalu. Protestujący wdarli się na teren parlamentu i zniszczyli wiele pomieszczeń, między innymi biura Kongresu. Po zajściach na Kapitolu aresztowano kilkadziesiąt osób i skonfiskowano pięć sztuk broni.