W amerykańskim Kongresie rozpoczęto proces certyfikacji zwycięstwa Joe Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich. W tym samym czasie odbyła się wielka demonstracja zwolenników Donalda Trumpa, który utrzymuje, że wybory zostały sfałszowane. W czasie protestu doszło do starć z policją. Grupa demonstrantów wdarła się do budynku Kongresu. W wyniku gwałtownych protestów w Waszyngtonie zginęły 4 osoby, a 52 zostały aresztowane.
Grupa demonstrantów weszła do budynku legislatury w Topeka w stanie Kansas. Protest przebiegał jednak w sposób pokojowy. Nie doszło do starć z policją ani innych przypadków łamania prawa. Policja poinformowała, że żaden z demonstrantów nie został zatrzymany. Podobny, pokojowy przebieg miały demonstracje w Michigan oraz w Salt Lake City w stanie Utah. Zwolennicy Donalda Trumpa gromadzili się przed budynkami lokalnych legislatur, ale nie dochodziło do gwałtownych starć z policją ani kontrmanifestantami.
Setki demonstrantów pojawiło się również przed budynkiem stanowej legislatury w Austin w Teksasie. Lokalna policja poinformowała, że z powodu "dużej ostrożności" zdecydowała się na zamknięcie terenu wokół budynku. Protest przebiegał w sposób pokojowy, ale w jego trakcie doszło do "ostrej wymiany zdań" pomiędzy zwolennikami Donalda Trumpa oraz kontrmanifestantami, których policja określiła mianem "członków Antify".
Bardziej gwałtowny przebieg miały demonstracje w stanie Ohio. Przed budynkiem legislatury w mieście Columbus zebrała się grupa demonstrantów, należąca do prawicowej organizacji Proud Boys. Zwolennicy Donalda Trumpa twierdzili, że wybory prezydenckie zostały "skradzione" przez Joe Bidena, a prawdziwym prezydentem pozostaje Trump. Pomiędzy zwolennikami Trumpa i grupą kontrmanifestantów z Black Lives Matter doszło do ostrzejszej sprzeczki. Większość z osób uczestniczących w proteście nie miało założonych maseczek ochronnych.
Protestujący pojawili się również w Kalifornii. Policja z Sacramento, stolicy stanu, poinformowała, że demonstrujący przed siedzibą stanowej legislatury rozeszli się do domów, ale policja musiała zatrzymać 11 osób w związku z nielegalnym posiadaniem gazu pieprzowego. Z kolei w czasie protestów w Denver w stanie Kolorado policja zatrzymała 3 osoby w związku z zakłócaniem spokoju, bójkami i posiadaniem paralizatora.