Kluczowa dogrywka w USA. Te głosowania zdecydują o tym, jak będzie rządził Biden

W stanie Georgia właśnie trwa dogrywka w wyborach do Senatu USA. To, kto w nich wygra, zadecyduje o tym, kto będzie miał większość w izbie wyższej Kongresu. Jeśli demokraci, to Joe Biden będzie miał idealne warunki do rządzenia po swojemu. Jeśli republikanie, to zostanie mu to znacznie utrudnione.

Głosowanie skończy się w nocy z wtorku na środę czasu polskiego. Sondaże nie wskazują wyraźnych liderów, choć w obu przypadkach lekkie wskazanie jest na demokratów. Różnice są jednak na tyle niewielkie, że wszystko może się jeszcze stać. Stawka w tych dodatkowych wyborach jest więc bardzo wysoka, co przekłada się na adekwatnie wysokie zainteresowanie dogrywkami, które zazwyczaj przebiegają w zapomnieniu.

Obecnie w liczącym sto miejsc Senacie USA jest 50 członków Partii Republikańskiej oraz 48 członków Partii Demokratycznej. Jeśli demokraci wygrają w obu głosowaniach, to uzyskają w praktyce większość. W sytuacji równowagi dodatkowy rozstrzygający głos dostaje bowiem wiceprezydent. Czyli już niebawem demokratka, Kamala Harris. W takim scenariuszu Partia Demokratyczna będzie miała prezydenta, Izbę Reprezentantów i Senat, czyli niemal pełnię kontroli nad USA. Z kluczowych ośrodków władzy konserwatywny pozostanie jedynie Sąd Najwyższy.

Prezydent Donald Trump podczas wizytacji odcinka muru w pobliżu miasta Yuma, w Arizonie. Ten odcinek pomalowano na czarno zgodnie z pragnieniem prezydenta.Graniczny mur Trumpa powstaje w tempie przyśpieszonym

Biznesmeni kontra pastor i aktywista

Dodatkowe wybory trzeba było przeprowadzić, ponieważ podczas głosowania w listopadzie (równoległego z wybieraniem prezydenta), w obu przypadkach żaden z kandydatów nie zdobył ponad połowy głosów. Sytuację komplikował fakt, że jedno z głosowań było w specjalnym trybie, bez prawyborów (miało wyłonić następcę senatora, który zrezygnował przedwcześnie z mandatu w 2019 roku z powodów zdrowotnych). Oznaczało to, że zamiast zwyczajowych 2-3 kandydatów, po jednym demokracie, republikaninie i ewentualnym niezależnym, było kilkunastu.

W drugiej turze głosujący wybierają pomiędzy dwoma kandydatami, którzy w pierwszej turze osiągnęli najlepsze wyniki. Oznacza to, że w jednym okręgu mierzy się republikanin David Perdue, który zasiada w Senacie i broni swojego mandatu, oraz demokrata Jon Ossoff. Ten pierwszy to zawodowo konsultant, menadżer i biznesmen, m.in. były wiceszef Reebok. Niegdyś specjalista od przenoszenia produkcji z USA do Azji, dzisiaj deklarujący przywiązanie do narracji "America First!". Uznawany za sojusznika Trumpa.

Oficjalne zdjęcie senatora Perdue. Obecnie jest na kwarantannie i nie bierze udziału osobiście w kampaniiOficjalne zdjęcie senatora Perdue. Obecnie jest na kwarantannie i nie bierze udziału osobiście w kampanii Fot. US Senate

Jon Ossoff to o ponad połowę młodszy (ma 34 lata) aktywista i zawodowy polityk, który przez kilka lat zajmował się też dziennikarstwem i tworzeniem filmów dokumentalnych. W 2017 roku próbował zdobyć miejsce w Kongresie w ramach innych specjalnych wyborów, ale nieznacznie przegrał. Jest uznawany za członka nieco bardziej konserwatywnego skrzydła demokratów.

Ossoff podczas wiecu wyborczegoOssoff podczas wiecu wyborczego Fot. Michael Holahan / AP

W drugim okręgu mierzą się republikanka Kelly Loeffler i demokrata Raphael Warnock, którzy walczą o miejsce po Johnnym Isaksonie (republikanin), który w 2020 roku z niego zrezygnował. Większość życia zawodowego spędziła jako menadżer i specjalista od marketingu oraz komunikacji w najróżniejszych firmach. W 2019 roku została nominowana przez gubernatora stanu na miejsce senatora Jonny Iskaksona, który zrezygnował z powodów zdrowotnych. Był to zaskakujący ruch, ale Loeffler szybko dała się poznać jako zdecydowana zwolenniczka Trumpa, dumnie nazywająca się "najbardziej konserwatywnym republikaninem w stanie".

Kelly Loeffler podczas wiecu wyborczegoKelly Loeffler podczas wiecu wyborczego Fot. Michael Holahan / AP

Jej konkurent, Raphael Warnock, jest pastorem. Do stanowego życia politycznego wkroczył w 2014 roku, kiedy zaangażował się w kampanię na rzecz rozszerzenia zakresu państwowej opieki zdrowotnej dla najbiedniejszych. Zapisał się później do Partii Demokratycznej. Należy do bardziej lewicowego skrzydła demokratów i popierają go tacy politycy jak Bernie Sanders czy Elizabeth Warren.

Raphael Warnock podczas wiecu wyborczegoRaphael Warnock podczas wiecu wyborczego Fot. Michael Holahan / AP

Dwuznacznie wsparcie Trumpa

Według uśrednionych wyników ostatnich sondaży w obu przypadkach demokraci mają przewagę oscylującą w okolicy dwóch punktów procentowych. To na tyle niewiele, że nic nie jest pewne. Mobilizacja obu partii na rzecz swoich kandydatów była więc bardzo wysoka, a kampania intensywna. Angażowali się w nią nawet prezydent Donald Trump i prezydent-elekt Joe Biden. Choć wpływ tego pierwszego trudno jednoznacznie ocenić, bowiem w swoim tradycyjnym stylu, nie zachowywał się w sposób przewidywalny.

W ramach swoich prób zmiany wyniku wyborów prezydenckich Trump ostro poróżnił się z przywódcami Partii Republikańskiej w Georgii. Ci certyfikowali bowiem wynik listopadowego głosowania, w którym nieznacznie wygrał Biden. Prezydent i jego sojusznicy ostro ich teraz atakują za rzekomą zdradę. Podczas ostatniego wiecu wyborczego na rzecz Perdue i Loeffler, Trump stwierdził między innymi:

Będę tutaj za półtora roku (odbędą się wówczas kolejne wybory - red.) i będę prowadził kampanię przeciw waszemu gubernatorowi oraz waszemu szalonemu sekretarzowi stanu.

Ustępujący prezydent nie omieszkał też wykorzystać wiecu na rzecz promowania swoich teorii spiskowych na temat masowego fałszowania wyborów i tego, że "ukradziono mu zwycięstwo". Wśród republikanów istnieją obawy, że tego rodzaju narracja, uderzająca w lokalnych liderów i struktury, oraz kładąca nacisk na nie mające powszechnego poparcia teorie odnośnie wyborów, zniechęci cześć umiarkowanych zwolenników partii do głosowania.

W poniedziałek ujawniono nagranie rozmowy Trumpa z przedstawicielami władz stanowych (w tym z owym "szalonym sekretarzem stanu" Bradem Raffenspergerem), w której prezydent naciskał na nich, aby zrobili więcej na rzecz zmiany wyniku wyborów. Mieli mu "znaleźć" 12 tysięcy głosów niezbędnych do zwycięstwa. Niedwuznacznie im przy tym groził konsekwencjami prawnymi.

Sami Loeffler i Perdue grają raczej kartą strachu przed "falą lewicowego radykalizmu", która zaleje USA, jeśli Partia Republikańska straci Senat. W bardzo obrazowy sposób tę narrację przedstawił na jednym z ostatnich wieców najstarszy syn Trumpa, Donald Trump Jr.

"Nie pozwólcie, aby to od Georgii zaczął się radykalny skręt Senatu USA w lewo, bo oni wystawili właśnie takich radykałów. Nie ma już czegoś takiego jak umiarkowany demokrata. Ta partia już nie istnieje. Teraz to partia marksistowsko-socjalistyczna, partia komunistyczna".

Joe Biden, demokratyczny kandydat na prezydenta USAPlany Bidena, jeśli zostanie prezydentem

Walka o mobilizację wyborców

Efektem takiej napiętej sytuacji i wysokich stawek, jest duża mobilizacja wśród wyborców, jak na tego rodzaju dodatkowe wybory. Według wstępnych informacji przedterminowo zagłosowały już ponad trzy miliony osób, czyli prawie połowa wszystkich uprawnionych do głosowania. To rekordowy wynik, który wywołał zaniepokojenie wśród republikanów, ponieważ wskazuje na dużą mobilizację zwolenników Partii Demokratycznej, chętniej głosujących przed terminem i listownie. Do zwycięstwa będą więc potrzebowali dużej mobilizacji swojego elektoratu teraz, w dniu głosowania.

Na razie ogólnie frekwencja jest jednak niższa o około 20 procent niż podczas wyborów prezydenckich, co nie jest zaskakujące. Zazwyczaj w tego rodzaju dogrywkach była znacznie niższa, co dotykało głównie demokratów, których elektorat jest mniej zdyscyplinowany. Zwłaszcza ludność czarnoskóra, której głosy były kluczowe dla zwycięstwa Bidena. Przez ostatnie tygodnie Partia Demokratyczna robiła wszystko, co mogła, aby podtrzymać ich mobilizację.

Komisje wyborcze są otwarte do godziny 19 czasu lokalnego, czyli godziny pierwszej w nocy czasu polskiego. Wyniku wyborów nie będziemy jednak mogli najpewniej poznać od razu. Podobnie jak miało to miejsce podczas głosowania na prezydenta, trzeba jeszcze podliczyć rekordową liczbę głosów listownych. Tak jak w listopadzie, najpewniej na początku republikanie będą prowadzić, ale potem sytuacja będzie się zmieniać. Jest też bardzo możliwe, że konieczne będzie ponowne przeliczenie głosów, ponieważ różnice między kandydatami będą niewielkie.

Zobacz wideo
Więcej o: