Agencja Reutera podaje, że do strefy międzynarodowej zostały skierowane co najmniej trzy rakiety typu Katiusza, a celem ataku miała być ambasada Stanów Zjednoczonych. Amerykańska ambasada potwierdziła w komunikacie, że "rakiety wycelowane w strefę międzynarodową spowodowały zaangażowanie systemów obronnych ambasady". "Na terenie ambasady doszło do drobnych uszkodzeń, ale nie było rannych ani ofiar śmiertelnych" - poinformowano.
Z ustaleń pracowników ambasady wynika, że ranni mogli zostać iraccy cywile.
Jak już wielokrotnie mówiliśmy, tego rodzaju ataki na placówki dyplomatyczne stanowią naruszenie prawa międzynarodowego i są bezpośrednim zamachem na suwerenność rządu irackiego. Wzywamy wszystkich irackich przywódców politycznych i rządowych do podjęcia kroków w celu zapobieżenia takim atakom i pociągnięcia do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne
- podkreślono.
3 stycznia minie rok od amerykańskiego ataku w Bagdadzie, w którym zginął irański generał Kasim Sulejmani.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump polecił w listopadzie redukcję amerykańskich sił zbrojnych w Iraku i Afganistanu. Do 15 stycznia w obu krajach ma pozostać po 2500 żołnierzy. Decyzje o wycofaniu części wojsk USA z obu krajów ogłosił pełniący obowiązki sekretarza obrony Christopher Miller.
Obecnie Amerykanie mają w Afganistanie 5000 żołnierzy, a w Iraku ponad 3000. Ogłaszając wycofanie części z nich do kraju Miller zapewnił, że mimo redukcji do poziomu 2500 w każdym z tych krajów, Stany Zjednoczone będą w stanie odpowiedzieć na potencjalne zagrożenia.