Trzy razy w ciągu roku ampułka z zaschnięta krwią św. Januarego, chrześcijańskiego męczennika z IV w., wystawiana jest w miejskiej katedrze. Wokół relikwii gromadzą się wierni, modlący się o zmianę postaci krwi ze skrzepniętej w postać płynną. Pomimo dwóch tur modlitw krew św. Januarego nie zmieniła swojej postaci.
Mieszkańcy Neapolu modlili się o upłynnienie krwi swojego patrona w środę 16 grudnia. Ze względu na obostrzenia sanitarne związane z pandemią koronawirusa do katedry nie mogli wejść wszyscy wierni. Jak podaje agencja Reutera, pierwszą turę modlitw zorganizowano nad ranem. Krew pozostała w swojej dotychczasowej postaci, dlatego postanowiono zorganizować drugą, specjalną modlitwę w godzinach popołudniowych. Brak cudu św. Januarego mieszkańcy Neapolu odebrali jako zły omen, który zwiastuje nieszczęście.
Modlitwy o upłynnienie krwi św. Januarego odprawiane są trzy razy do roku - w pierwszą majową niedzielę, w rocznicę śmieci męczennika 19 września oraz 16 grudnia. Neapolitańczycy najbardziej liczą na cud św. Januarego we wrześniu. Wierni zwracają uwagę, że gdy w 1980 r. nie doszło do upłynnienia krwi świętego, w południowe Włochy uderzyło trzęsienie ziemi, które doprowadziło do śmierci 3 tys. osób. Crescenzio Sepe, arcybiskup Neapolu, uspokaja jednak swoich wiernych i prosi ich, aby nie byli nadmiernie przerażeni. - Jeśli coś musi się stopić, to są to ludzkie serca - powiedział.
Wielu naukowców uważa, że w ampułce nie znajduje się krew tylko płyn tiksotropowy. Substancja staje się lekka, gdy się ją zamiesza, a w czasie spoczynku zastyga. Badacze podważają również wiarygodność analiz spektroskopowych z 1902 i 1989 r., które miały potwierdzić obecność hemoglobiny w ampułce. Według badaczy analizy nie zostały opublikowane w recenzowanych periodykach naukowych tylko w prywatnych zbiorach dokumentów Kurii neapolitańskiej.