"Sytuacja się wciąż rozwija i chociaż nadal pracujemy nad zrozumieniem pełnego zakresu tej kampanii, wiemy, że ten atak wpłynął na sieci komputerowe w rządzie federalnym" - można przeczytać we wspólnym oświadczeniu wydanym przez Federalne Biuro Śledcze (FBI), Agencję ds. Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury (CISA) oraz Biuro Dyrektora Wywiadu Krajowego (ODNI).
Jak podaje agencja Reutera, hakerzy, którymi prawdopodobnie byli Rosjanie, monitorowali wewnętrzną korespondencję mailową w Departamencie Skarbu i Departamencie Handlu. "FBI bada i zbiera informacje wywiadowcze w celu określenia sprawców ataku oraz zakłócenia ich działań" - podkreśliło FBI w oświadczeniu.
Hakerzy mogli szpiegować rządowe instytucje dzięki oprogramowaniu firmy SolarWinds Corp., która sprzedaje firmom oprogramowanie pomagające w zarządzaniu infrastrukturą informatyczną. Firma twierdzi, że ponad 18 tys. jej klientów pobrało zainfekowaną aktualizację oprogramowania. Dzięki temu hakerzy mogli w sposób niezauważony śledzić działania zainfekowanych komputerów.
Robert O'Brien, doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego, przerwał we wtorek (15 grudnia) swoją wizytę w Europie, aby powrócić do Waszyngtonu i zająć się atakiem hakerów.
Rosja odpiera wszelkie zarzuty, jakoby atak cybernetyczny na rządowe instytucje w USA został zorganizowany przez rosyjskich obywateli. "Złośliwe działania w przestrzeni informacyjnej są sprzeczne z zasadami rosyjskiej polityki zagranicznej, interesami narodowymi i naszym rozumieniem stosunków międzypaństwowych. Rosja nie prowadzi ofensywnych operacji w domenie cybernetycznej" - można przeczytać w oświadczeniu Ambasady Rosji w USA.